maj he,he... Dwieście dwadzieścia pięć kilometrów w osiemnastu wyjściach:)
Cztery cotygodniowe gimnastyki i dziesięć marszów na sumę czterdziestu dwóch kilometrów. W tym jeden start w Duszatynie na dwadzieścia jeden kilometrów z "hakiem" po górach, błocie i chaszczach hi,hi...
Dzisiaj pochmurno, wietrznie i dwudziestka z plusem na termometrze, więc pogoda wymarzona na szybsze przebieranie nogami;)
W sobotę czeka mnie bieg "na dochodzenie" he,he... Kuba startuje 9:57, a ja po dziesiątej, bom przecie nie elita, więc nie z pierwszej lini hi,hi...
Szykuje się czadowa zabawa! Swoja drogą ciekawe, czy kumpla dogonię przed metą? Można obstawiać;)
Dziś w ramach tygodnia regeneracyjno przedstartowego jedno kółko wokół "Bałtyku" i "Adriatyku" z kilkoma przebieżkami w trakcie. Dało to fajną siódemkę:)
Jutro luzik, a w piątek tylko krótki rozruch, żeby polecieć na świeżości w sobotę;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz