Po wczorajszym świętowaniu dnia dziadka w mega przerębli hi,hi... na świetnym Zlocie Foczek i Morsów w Blachowni planowałem dychę. Jednak jak zawsze trochę mnie zniosło z kursu;) Po ostatnich nieco stresujących "spotkaniach bliskiego stopnia" na "Bałtyku" zweryfikowałem nieco trasę. Pod koniec biegania pomyślałem nie tak nie może być! "Gdzie się strułeś tam się lecz" hi,hi... i dlatego pętle dookoła "Adriatyku", "Bałtyku" i "Pacyfiku" na koniec zaliczyłem.

Mimo, że woda w Blachowni trochę "gęściejsza" od naszej w "Adriatyku" to fajnie było spotkać się z Zimnolubnymi z innych miejscowości:)
Na naszym stałym morsowisku ślady wskazują, że Ktoś wczoraj do "wanny" się dobierał he,he... Mimo to w najbliższą niedzielę wszystkie męskie dłonie z siekierami na pokład;)
Jutro wygibasy, czyli cotygodniowa gimnastyka coby niezardzewnieć hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz