nawet w styczniu jest wiosna he,he....
Dzisiaj pierwszy raz w tym roku dłuższe bieganie takie dziewiętnastokilometrowe:) I niezbity dowód, że trzynastka to bardzo szczęśliwa liczba hi,hi...
Trening sobotni, bo najpierw Bialska, tj. Aleja Brzozowa, Lasek Wilka i bialskie pola. Później Park Lisiniec tzw. "Bałtyk" i inspekcja naszego morsowiska. Wanna zamarznięta i przykryta białą pierzynką;)
Na "brzozowej" tam gdzie dopuszczono ruch samochodowy asfalt czarny:( Na odcinkach spacerowych mieszanina śniegu z piachem, a pod spodem lód, więc nogi się rozjeżdżają he,he...
W terenie super zima! Pięknie biało, czyściutko tylko silne podmuchy dają się we znaki, gdy biegnie się "pod wiatr";)
Dzisiejsze bieganie miało być jutro w sobotę, ale dzisiaj trzynastego, więc na przekór tym co wieszczą pecha potuptałem dzisiaj he,he...
Ciężko było! Fajnie! Nie męczyłem się sam:) Była jeszcze młoda biegaczka, znajomy z widzenia biegacz i bardzo energiczna Kijarka. Zasuwała dość szybko wywijając z werwą kijkami;) Temperamentna Babeczka:)
Podziwiam, bo sama bardzo nie lubię zimy i ciężko mi się zmotywować do biegania w zimie. Czekam już na wiosnę bo brakuje mi biegania. Bieżnia to nie to samo jednak :( Miłego dnia! Obserwujemy?
OdpowiedzUsuńKomentarz u mnie = Komentarz u Ciebie
http://bieganiejestspoko.blogspot.com
Cewon kiedyś też nie lubiłem zimy. Marzyłem, żeby jak bociek jesienią odlecieć do ciepłych krajów;) Dzięki bieganiu polubiłem zimę, zacząłem się morsować... A bieżnia nie ma nic wspólnego z beztroskim bieganiem w terenie;)
OdpowiedzUsuń