poniedziałkowy na "Bałtyku" po niedzielnym prawdziwie zimowym morsowaniu:)
Zima trzyma! "Wannę" pokryła lodowa szyba he,he...
Dobieg zacząłem od slalomu gigant na Jasnogórskim polu namiotowym hi,hi... Potem obleciałem dookoła "Adriatyk", "Bałtyk" i "Pacyfik". Na udeptanym zlodowaciałym śniegu biega się niefajnie:( nie dość, że buty się ślizgają to jeszcze stawy skokowe trzeszczą;)
Dlatego dreptałem po kostki w śniegu obok przetartego szlaku he,he... W sumie zrobiłem osiem kilometrów, ale "odczuwalnie" dwanaście hi,hi...
Świetnie było! Chociaż minus szesnaście dawało się we znaki zwłaszcza wąsom;)
Na trasie mimo mroźnej aury spotkałem jedną biegaczkę, jednego biegacza i kilku psiarzy ze swoimi pupilami. Właściciele(ki) zajęci rozmową, a zwierzaki biegają samopas jak biegacze, bo pewnie też im zimno hi,hi...
Już kiedyś pisałem o "bliskich spotkaniach" więc nie będę się powtarzał. Szkoda słów:(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz