Dobrze, że było ciemno, bo musiałem mieć bardzo głupią minę;) Z wrażenia odpaliłem tylko - niestety nie mam kwalifikacji i poleciałem dalej.
Nie, żebym nie był chętny do pomocy;) Bo oczywiście biegać każdy może... Tylko, że przed Tą Panią ogrom pracy. Najpierw chyba jakiś fitness, siłownia, albo kijki i może dieta;) Dlatego przydałaby się fachowa pomoc:)
Po wczorajszym morsowaniu i siedmiu kilometrach "z buta" dziś wieczorkiem we mgle spokojna trzynastka:) Chłodno. Temperatura w okolicach zera, więc trudno się spocić he,he...
Nie miałem pomysłu na trasę:( i dlatego w trakcie na bieżąco nawigowałem na zasadzie: *na wprost czerwone światło to w prawo;)* Wybrałem szlifowanie chodników zamiast nieoświetlonej ścieżki na "Bałtyku", żeby po ciemku nie zaliczyć "gleby" hi,hi... A i tak kilka razy na nierównościach dzięki Bogu uchroniłem się przed "łapaniem zająca" he,he... Nie bawią mnie niekontrolowane pady w ciemnościach na wertepach. Zatem rzadko biegam z czołówką w terenie.

Na mieście dziś szybciej przebierających nogami jak na lekarstwo:( Spotkałem tylko dwa razy Tego samego biegacza. Najpierw na Niepodległości i potem na Monte Casino:)
Fajnie było! Nawet mimo tego, że mnie jakaś Kobita "wystraszyła" hi,hi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz