dzisiejsza aura;) Plus jedenaście stopni Celsjusza na termometrze, pochmurno, po opadach deszczu wilgotno, lecz już nie parno he,he... Lekki wiaterek, jesiennie, fajnie, idealnie na bieganie:) życzyłbym sobie taka pogodę na Maratonie Poznańskim;)
Tak, wiem żyję już tym maratonem. Po drodze jeszcze w tę niedzielę udeptywanie górek na Półmaratonie Wielickim, ale połówki biegam co sobota hi,hi...
Królewski dystans to całkiem inna bajka. Mówi się nawet: *maraton to nie dwie połówki*)
Po dwuletniej absencji czuję się niczym debiutant: Myślę jednak nie zapomniałem jak się biega maratony he,he... Kiedyś robiłem dwa, trzy maratony w roku i tylko ostatnie dwa lata mam "wycięte" z życiorysu hi,hi...
Lubię maraton w stolicy Pyrlandii;) Fantastycznych Poznaniaków dopingujących na trasie i pogodę jaką serwuje Wielkopolska:)
Biegłem tam trzy razy, nie licząc nietypowego z Poznania na Lednicę 46km.
Pierwszy raz w 2007 mój drugi po debiucie w Łodzi;) i od razu poprawka rż o półgodziny:)
Dwa lata później zającowałem najstarszemu synowi w Jego pierwszym maratonie.
Potem jeszcze był kolejny w 2011. Rekordowym, bo w jedenastym zrobiłem cztery maratony. Najpierw złamałem 3:45 w Krakowie. Później był wspomniany Lednicki i Solidarności w Gdyni.
Typowych maratonów zaliczyłem piętnaście. Pisząc typowych mam na myśli dystans 42,195km. Doliczając ultramaratony: 100km, 50km, 62km, 57, 48, 46 itp. byłoby ich ponad 25.
Piszę sobie i jak nic odrabiam trening mentalny hi,hi...
Wracając do rzeczywistości;) Dziś dycha i chociaż nałóg podszeptuje jeszcze, jeszcze;) mówię starczy. W Wieliczce pewnie się solidnie "upodlę", więc w tym tygodniu nie ma co się zbytnio eksploatować;) Jutro dużo gimnastykowania musi być, a potem coś lekko i spokojnie;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz