co nieco ostatnimi czasy he,he... Naczytałem się "Jak bardzo chcesz" Matt Fitzgeralda wydanej przez Inne Spacery, "Szybkość i siła po 50-tce" Joe Friela wydawnictwa Galaktyka:) I zmobilizowany dołożyłem do ciągłego biegania w strefie komfortu trochę szybszego przebierania nogami;) bo w tym roku ze startami krucho:( A przecież mówi się o zawodach, że to też element treningu.
Na czas wakacji w ramach szybszego biegania zaplanowałem cykl piątkowych szóstek wokół "Bałtyku" i "Adriatyku". Żeby było ciekawiej i może nie trudniej, ale śmieszniej końcówki kilometrów podobnie jak meta "uciekają", bo pętla nie ma pełnych dwóch kilometrów;) Info o dystansie i czasie mam z endo na telefonie, więc z dokładnością plus- minus muszę się liczyć i dodatkowo łapię czas poszczególnych odcinków stoperem.
Po raz piąty w kolejny piątek pościgałem się z samym sobą i hurrra! wygrałem hi,hi...
A już myślałem: chyba wyśrubowanego debiutu nie pobiję;) Za pierwszym razem "na żywca" zrobiłem 28:46, a potem było już gorzej 29:11/29:06/28:54 i dzisiaj 28:22:) W dodatku ostatni kilometr najszybciej. Przyznać muszę zasługa to znajomej Kijarki (dziękuję!:) której obecność na ostatniej prostej zdopingowała mnie do dodania "gazu" he,he...
W nagrodę zrobiłem jeszcze sześć kilometrów i dwunastego wyszła fajna dwunastka;)
Jutro spokojne udeptywanie bialskich pól. Na pewno rano, wolno, a jak długo? się zobaczy;) Zależy od motywacji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz