
Widać wiosna na całego, chociaż z rana na termometrze -2. Na szczęście ciuchy dobrałem idealnie i kiedy temperatura podskoczyła było super:)
Zrobiłem trzy pętle za Sanktuarium Krwi Chrystusa i na Zakopiańskiej wpadłem na Kossaka. Dawniej na tej trasie sobotnie udeptywanie ścieżek było stałym punktem tygodnia. Zawsze Kogoś można było tam spotkać i dołączyć na dreptane pogaduchy:) Poprzednim razem nawet jeden z szybciej przebierających nogami pytał mnie, czy jest szansa, aby w te fantastyczne miejsce wróciły spotkania biegowe? Niestety te czasy chyba minęły bezpowrotnie:( Owszem nadal można tam spotkać biegaczy. Dzisiaj nawet naliczyłem sześciu i dwie biegaczki, lecz przemykających pojedynczo. Kiedyś grupa od kilku do kilkunastu rozentuzjazmowanych miłośników biegania robiła wrażenie.
Biegło mi się rewelacyjnie mimo, że czwartkowe przebieżki czułem jeszcze w podudziach hi,hi... Natłukłem dwadzieścia dwa kilometry.
W polach kapitalny zapach wiosny, słoneczko, świergot ptaków i poza tym cisza oraz świeże rześkie powietrze:) Za tydzień powtórka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz