dzisiaj prawie czternaście kilometrów, a na mapce endo jakby mors, pies, świnia, albo jeszcze inne zwierze hi,hi... Wietrznie. Temperatura +13 i momentami kropiący deszcz jak ksiądz kropidłem;) Biegło mi się rewelacyjnie choć przyznaję bez bicia dziś mi się nie chciało he,he...
Lecz jak zawsze *po* satysfakcja murowana, że jednak nie poddałem się leniowi;) Co prawda prawie bite osiem godzi wcześniej odstałem na nogach, ale to też można powiedzieć element treningu:) Zresztą wolę się nie narażać na wyrzuty sumienia he,he... A widok tej ścieżki tak fantastyczny, że nogi same się rwą do biegania:)
ciekawa trasa, teraz tylko zorganizować PKO połmaraton Czestochowa
OdpowiedzUsuńo nie tylko nie pko, czy pzu :(
OdpowiedzUsuń