do miejscowych górek, krainy glinianek i zamiast sauny hartowanie w "Pacyfiku" he,he...
Dzisiaj był ciężkiiii rozruch;) i dopiero zimna woda mnie postawiła na nogi hi,hi...
Oj jakoś lżej mi się dreptało po Polanicy:) Tamtejszy klimat chyba bardziej mi odpowiada:)
Mało spałem, a byłem wyspany;)
Sam się budziłem przed dzwonkiem na pobudkę i ochoczo wyskakiwałem z pieleszy:) A dziś już jak zawsze ledwo się zwlokłem o w pół do szóstej mało przytomny:(
Obleciałem z rana "Bałtyk", a potem trochę mnie wyniosło i w sumie nabiegałem jedenaście kilometrów. Temperatura otoczenia prawie równa wodzie. Ta pierwsza plus pięć, a druga sześć kresek powyżej zera:) Brakowało mi tego taplania. Po saunie wchodziłem pod zimny prysznic, ale to jednak nie to samo. Marzyło mi się też wyjazdowe morsowanie, lecz niestety nie trafiłem na odpowiedni akwen:(
Dobry początek tygodnia zrobiony, więc jutro wygibasy, czyli gimnastykowanie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz