
świetne powietrze i temperatura plus szesnaście. Aż się chce biegać! Odpuściłem podłoże trawiaste, żeby się nie uszorgać zaraz na początku
treningu. Bo po wczorajszej gimnastyce zaplanowałem na dziś spokojny bieg i
dziesięć przebieżek.

Ostatnio tak się składa, że w poniedziałki jest dłużej, we wtorek luzowanie i wygibasy, a w środę szybciej. Fajnie jak w weekend dochodzi jeszcze start, bo lekko się biega he,he... Testuję na sobie rożne "opcje" i czasami udaje się nieźle to codzienne bieganie ustawić;)
Biegło mi się wybornie:) zresztą jak zawsze na prędkości "ekonomicznej" hi,hi...

Na Dobrzyńskiej Gościu stojący przed furtką spytał gdy dobiegałem:
"ile kilometrów dziennie pan biega?" Nie zatrzymywałem się tylko
rzuciłem: - dziesięć, piętnaście... Co prawda nie co dzień, ale co drugi
średnio tak wyjdzie;)

Wbiegając na "Bałtyk" wpadłem na dwie znajome z widzenia Biegaczki. Ale chyba to
nie biegaczki;) lecz Tenisistki, które bieganie na przemian z marszem po
ścieżce rekreacyjnej traktują jako rozgrzewkę przed wejściem na korty.
Na "stałej" prostej trochę się "przewietrzyłem i odmuliłem" i znowu
Facet z psem miał seans, bo stał przez pięć powtórzeń i tylko się
przyglądał. Ciekawe co kombinuje hi,hi...
Po zgrzaniu kąpiel w chłodnym "Pacyfiku" wśród połyskujących na
wodzie promieni słonecznych rewelacyjna! Niesamowite, że na płyciźnie
widać tak ogromną ilości małych rybek:)
Prawie czternastka w nogach, płuca wywietrzone, akumulatory naładowane. Endorfiny buzują;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz