
Najgorszy pierwszy moment, gdy ze światłości wpada się w ciemność:( Jednak po chwili wzrok się przyzwyczaja i bez czołówki da się radę. Szczególnie kiedy z góry przyświeca "łysy" lecz dzisiaj niestety nieobecny:(
Fajne było to wieczorne bieganie, bo myślami byłem przy naszej uroczej wnusi Wiktorii:)
Patrząc na mapę stwierdziłem, że nie planowałem, ale i ciałem byłem blisko naszego kochanego maleństwa <3
Przebiegłem dwanaście kilometrów i miałem jeszcze ochotę na nocne letnie morsowanie;)
Niestety podobnie jak tydzień temu "nici":(
Kąpielisko oblegane przez amatorów dyscypliny "podnoszenie ciężarów", "sztafeta cztery razy sto" i pewnie na koniec "slalom gigant" he,he...
Ciepły wieczór, więc pływanie byłoby super, ale obawiałem się, że po wyjściu z wody wracałbym do domu w slipach ;) Ciuchów nie byłoby mi żal, ale telefonu z endo jak najbardziej hi,hi...
też lubię biegać nowymi trasami. zawsze wtedy jakoś mniej się męczę ;)
OdpowiedzUsuńAniu coś nowego wokół to dodatkowy chyba doping ;) pozdrówka :)
OdpowiedzUsuń