zmierzyłem dziś temperaturę wody w "Pacyfiku" i... czternaście stopni!
Temperatura powietrza o poranku plus osiem, później kilka kresek więcej. Najpierw termometr pływał przy brzegu i sądziłem, że tylko na płyciźnie jest taka ciepła woda. Potem pływał ze mną;) i nic się nie zmieniło. Oczywiście to "glinianka", czyli wyrobisko po cegielniane o bardzo dużych różnicach głębokości, więc na głębi pewnie woda będzie zimniejsza, bo nawet latem w niektórych miejscach odczuwalne są zimne prądy.
Ostatni dzień września to spokojny krótki bieg i dziesięć przebieżek na "mojej" prostej;) Ostatnio "lata" mi się te odcinki rewelacyjnie:) i coraz szybciej he,he... Póki są warunki nie ma śniegu i lodu to raz w tygodniu będzie wietrzenie płuc.
Po ściganiu się z samym sobą (cienia nie było;) spotkałem na rowerowaniu Ewę, która jak sama przyznała zaniedbała szybsze przebieranie nogami:( Pochwaliła się, że dużo jeździ rowerem i pływa, a na bieganie z racji obowiązków już nie starcza czasu:( Namawiałem Ją na minimum, czyli 3x30 tygodniowo, lecz końskim targiem obiecała spróbować chociaż dwa razy w tygodniu;) Trzymam kciuki Ewo:-)
Pod brzózkami moje kąpielisko zaanektowały kaczuchy hi,hi... Nawet niespecjalnie chciały mi ustąpić pola czyt. akwenu i oddaliły dopiero jak zacząłem się rozebrałem. Okropny widok hi,hi
Wrzesień statystycznie bardzo dobry:) Dwieście czterdzieści dziewięć kilometrów z buta. Bez nabijania kilometrażu. Jakoś tak wyszło:) Dwadzieścia jeden treningów biegowych, pięć gimnastyki i trochę pływania. Może w przyszłym wcieleniu zostanę triathlonistą;) Rekordowy miesiąc tego roku jeśli chodzi o starty: Praszka 10, Zagwiździe 12, Gniazdów 10 i Knurów 10 kilometrów:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz