w towarzystwie, przyjemniej i nawet skwar z nieba nie taki straszny;)
Po wczorajszej burzy i deszczu rano powietrze wcale nie było lżejsze. W parku Lisiniec większa część ścieżki rekreacyjnej nie jest osłonięta przez korony drzew. A słonko od samego rana przypiekało, więc czuliśmy się z Karoliną jak kurczaki na rożnie hi,hi...
Ale przecież razem łatwiej pokonywać wszelkie przeciwności i własne słabości:-)
Zresztą kiedy zobaczyłem Karoli obrazek nawet nie próbowałem się ociągać he,he...
Udeptaliśmy ponad dziesięć kilometrów pogaduchów;) i kiedy stanęliśmy nad brzegiem "Pacyfiku" nasze koszulki ciężkie od potu wyglądały jakbyśmy dopiero co wyszli w nich z wody. "Pod brzózkami" dwóch triathlonistów na treningu i Gościu z wielkim czarnym psem. Przyznaje z podziwem i cieniem zazdrości patrzyłem jak to psisko potrafi szybko pływać ;) Potem jeszcze jedna para, facet z rowerem i... Szkoda ta fajna "miejscówka" robi się coraz bardziej oblegana:( Na kameralne kąpiele widać trzeba poczekać do sezonu morsowego hi,hi...
Woda cieplutka! Jednak po dyszce daje fantastyczną ochłodę i szybką regenerację sił:-) Problem tylko w tym, że jak się wejdzie to za nic nie chce się z niej wychodzić;)
Było rewelacyjnie! Ale za krótko, bo Karolina miała pomagać na zawodach dla osób niepełnosprawnych /Brawo Karola!/ Czekam na relacje;)
Wczoraj czternastka i dziś powtórka z rozrywki nie planowana;) Jutro musowo trochę wygibasów, czyli gimnastyki, bo ten element treningowy ostatni zaniedbałem:( Mea culpa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz