na "Bałtyku" mimo, że pogoda po wczorajszej burzy i deszczu od rana plażowa;) Tak smętnie o poranku już dawno nie było...
Spokój, cisza, aż w "uszach dzwoni"...
Dziś jednak wolałbym "efekty" pobudzające;) mimo, że od wczorajszego biegani minęło niespełna dwanaście godzin.
Zmęczony nie jestem. Nieprzetrenowany. Tylko endorfin, czyli hormonów szczęścia przydałaby podwójna dawka.
Wykręciłem dwa kółka. Dla "upodlenia" zrobiłem dziesięć przebieżek;) i plum do "Pacyfiku"
Woda dzisiaj jakaś mętna, wzburzona, ciepła, lurowata brrr... Kąpiel daleka od ideału:( popływałem, ale rewelacji nie było. Może to skutek wczorajszych zawirowań pogodowych?
Po piątej nie mogłem się dobudzić:( Kawa nie pomogła i nawet bieganie nie było wstanie mnie dziś wznieść na "wyżyny";(
Dycha solo to nawet nie samotność długodystansowca. Chętnie potrenowałbym tę "przypadłość" lecz nie przy takiej aurze. Chyba zaczyna mi chodzić po głowie jesienny maraton he,he....
27 września Warszawa? ;)
OdpowiedzUsuńHe,he...
OdpowiedzUsuńbierzesz udział w PKO Szczecin Maraton 30 sierpnia? ja tak i od kilku tygodni intensywnie trenuje ;)
OdpowiedzUsuń