walnąłem dzisiaj prawie połówkę;) biegową ma się rozumieć hi,hi....
A mam apetyt na taką jedną specjalną w bliskim kontakcie z wodą;)
Najpierw obleciałem park Lisiniec. Potem poniosło mnie na Bialską. Bo uświadomiłem sobie, że w najbliższą sobotę mnie tam nie będzie;)
Po drodze się rozpadało i wtedy zaczęło się fajne bieganie:-)
Obiegłem stałą trasę po bialskich polach i pomyślałem skoro pada warto byłoby się wykapać he,he... Obrałem zatem na powrót kierunek "Bałtyk"
Obiegłem stałą trasę po bialskich polach i pomyślałem skoro pada warto byłoby się wykapać he,he... Obrałem zatem na powrót kierunek "Bałtyk"
Pod dniu laby biegło mi się rewelacyjnie. Spotkałem dwie rozbawione Kijarki:) i... aby była chyba zachowana równowaga dwóch smętnych biegaczy:( Nawet nie zdobyli się na uniesieni dłoni w geście pozdrowienia, ale mi to lotto hi,hi...
W drodze powrotnej przestało padać:( i nad "Pacyfik" dotarłem prawie suchy.
Woda już nieco chłodniejsza niż w czasie upałów i po dziewiętnastu kilosach w nogach dawała świetną ulgę zmęczonym mięśniom i stawom:)
Popływałem i choćbym chciał jeszcze niestety trzeba było wracać:(
Świetna sprawa po biegu wskoczyć do wody.
OdpowiedzUsuń