"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


czwartek, 4 czerwca 2015

Między wzgórzami...

Jasną Górą i Złotą Górą wiodła trasa mojego Biegu Kwietnego o którym pisałem ostatnio:)
Zakładałem cztery pętle i dziesięć Mil Kwietnych 35.530 km. Wyszło w sumie 37 kilometrów nie licząc dobiegu na start z i do domu. Od samego początku pełen lajcik;) Z przystankami na foto, picie w sklepie i na dwudziestym ósmym przerwą na lody he,he...
Biegało mi się fantastycznie do tego stopnia, że pod koniec kusiło mnie dołożyć jeszcze 5,195 hi,hi... i byłby maraton;) Pod koniec słoneczko zaczęło mocniej przygrzewać, ale szło wytrzymać. Bałem się, że będzie gorzej. 
Dlatego zacząłem wpół do siódmej z pod pomnika na Jasnogórskich Wałach. Kiedy jeszcze słoneczko za mocno nie operuje, bo zdecydowanie wolę chłodniejsze klimaty do biegania. Święto Bożego Ciała poranek, więc miasto prawie bezludne. Jedynie przygotowujący ołtarze i wieszający flagi na trasie centralnej procesji miejskiej. Tak się złożyło, że większa część trasy mojego biegu pokrywała się trasą przemarszu procesji. Więc pod koniec miałem trasę udekorowaną jak na Kwietnym Biegu w Krakowie:) 
Po drodze mijałem nie tylko pomniki Naszego Papieża.
W Alei Sienkiewicz Grób Nieznanego Żołnierza. Przed parkami ks. Popiełuszki, a na centralnym placu Biegańskiego marszałka Józefa Piłsudskiego. Na placu Daszyńskiego którędy biegnie od wieków szlak pielgrzymi pomnik Papieża Pielgrzyma. 
I wreszcie na drugim końcu blisko pięciokilometrowego dystansu w połowie pętli okazały monument Ojca Świętego witającego pieszych pielgrzymów zmierzających do Sanktuarium Czarnej Madonny.
Wracając po raz czwarty ze Złotej Góry pobiegłem wzdłuż Warty i w sumie mogłem tak zrobić od początku. Od rzeki chłodniej i ścieżka przyjaźniejsza dla stóp;)
Nie dałem rady w tym roku być na Biegu Kwietnym w Lisowicach:) Nie mogę być na Krakowskich Błoniach:( Stad pomysł na mój Kwietny Bieg w rodzinnym mieście. Swoją drogą taki bieg mógłby znaleźć się na stałe w moim kalendarzu:) Z czasem może znalazłby się jeszcze Ktoś  chętny na spokojne dłuższe wybieganie dla Papieża Rodaka:)        
Przecież nie trzeba koniecznie biec czterech pętelek. Jedna to bez mała dyszka. Każdy na luzie da radę. Zresztą po drodze jest sporo przejść z sygnalizacją świetlną, które wymuszają pit stopy dla złapania oddechu hi,hi...                         

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13