do drzewa i z powrotem wolno;) Dziesięć powtórzeń i pętelka wokół zbiorników "Bałtyk" - "Adriatyk". Wcześniej na początku dwa kółeczka i trochę wygibasów he,he...
Chłodny wiatr, duża wilgotność, więc temperatura odczuwalna zapewne niższa niż te dziewięć kresek na termometrze. Mimo to zdecydowałem się na krótkie spodnie i cienką koszulkę z długim rękawem.
Trochę dziwnie musiałem wyglądać przy biegaczce w długich spodniach i bluzie z kapturem (naciągniętym;) na głowę;) A podobno kobiety są gorące hi,hi... Chociaż dwóch biegaczy udeptujących ścieżkę parku Lisiniec też wybrało opcję "na długo".
Cóż ja bardzo nie lubię się przegrzewać. Wolę jak jest mi nawet ciut za chłodno niż za gorąco.
Po opadach deszczu soczysta zieleń wprost kipi i tak wybujała, że na niektóre ścieżki nie ma wstępu:( Za bardzo nie chcę buszować po krzaczorach, bo podobno jest inwazja kleszczy.
Ogółem przebiegłem jedenaście kilometrów i takiej aury oraz mocy życzyłbym sobie w niedzielę:) Znając jednak moje szczęście po kilku dniach niepogody zrobi się lato na całego. Wyjścia nie ma. Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma;) Zapisany, opłacony, więc będzie cioranie na Jurze.Ale, ale dziś dopiero środa, czyli jeszcze w piątek biegam!
Trzymam kciuki za sprzyjającą pogodę i "dyspozycję dnia" w niedzielę! Czekam na relację :)
OdpowiedzUsuń