

Do niedawna była jak
pisał Verdi: "Aleja Brzozowa matką maratończyków".
Niestety niektóre wyrodne 'dzieci' wyrzekły się swojej *biegowej
matki*:(
Osobiście tamtą część miasta darzę szczególnym sentymentem! Tam zaczynałem moje solowe na początku wybiegania. Tam udało mi się na
dreptanych pogaduchach o morsowaniu zachęcić sporo osób do zimowych
kąpieli:) A także paru namówić do
regularnych treningów podczas biegowych spotkań.
Często wspominam fantastyczne chwile
jakie przydarzyły mi się tam:) podczas biegania.
Bezpośrednio przed imprezami biegowymi przygotowuje się tam mentalnie do startu:)
Spokój, miękko
pod nogami, cisza zmącona tylko świergotem ptactwa i świeże powietrze zwłaszcza przed maratonami to idealny sposób na "ładowanie akumulatorów";)
W niedzielę dycha w Żytnie, więc dziś "Bialska" z przyległościami;) Trzynaście kilometrów w spokojnym tempie z przystankami na foto;)
Aha, po drodze spotkałem dwie Kijarki, dwóch biegaczy i zająca! Dotleniłem płuca, powspominałem niedawne dobre czasy i rozmarzony sielskimi widokami z niecierpliwością czekam na niedzielny cross "Leśna dziesiątka":)
Aha, po drodze spotkałem dwie Kijarki, dwóch biegaczy i zająca! Dotleniłem płuca, powspominałem niedawne dobre czasy i rozmarzony sielskimi widokami z niecierpliwością czekam na niedzielny cross "Leśna dziesiątka":)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz