"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


wtorek, 18 listopada 2014

Uciekłem przed deszczem...

biegając z rana, bo teraz pada, pada, pada... Oczywiście deszcz nie jest przeszkodą w wyjściu na trening, lecz o tej porze roku to już nie taka radocha jak latem;) W dodatku biegnąc gdy pada to nie widać, że się człowiek poci he,he... No cóż, jeszcze zima, wiosna i dopiero lato. Inaczej mówiąc styczeń, luty... maj;) Lub jak u sąsiadów za wschodniej granicy: "dziewięć miesięcy zimy, a potem wsio lato i lato"
Dzisiaj wybiegłem nie mając żadnego pomysłu w którą stronę mam "lecieć". Ruszyłem przed siebie bez celu i po raz kolejny przekonałem się, że nie ma jak improwizacja;) Najpierw nogi zaniosły mnie na "Bałtyk". Zrobiłem kółeczko i miałem okazję zobaczyć jak początkująca biegaczka próbuje biegać "gallowayem":) Ilekroć widzę stawiających pierwsze kroki adeptów biegania wspominam moje początki;) Nie było lekko;) kilometr to był *Maraton* hi,hi...
Z parku Lisiniec nie wiem czemu potuptałem na Bialską i zdziwił mnie wysyp biegaczy. Dokładniej mówiąc biegaczek! Na krótkim odcinku /2km/ od kapliczki przy Okulickiego do sanktuarium napotkałem pięć pań, a za jeszcze dwie "Nordiczki" Jedna z "Kijarek" miała towarzystwo biegającego luźno dużego psa. Gdy zobaczyła, że się zbliżam przypięła mu smycz i trzymając go za obrożę czekała aż przebiegnę. Cenię takich "Psiarzy":) bo dla mnie to komfort psychiczny i dlatego zawsze dziękuję właścicielom czworonogów za ten gest dobrej woli:) Ale żebym się za bardzo nie zrelaksował to z Traugutta po chwili wyparował rudzielec z wlekącym się za nim chyba z pięciometrowym sznurkiem! Na szczęście moja skromna osoba nie znalazła się w jego zainteresowaniu i pomknął przed siebie. Zaraz za nim z tego samego kierunku pojawiło się dziewczę na rowerze i jestem prawie pewien, że tworzyli tandem.
Wracając na przejściu dla pieszych przy Okulickiego jak nigdy kierowca jadący lewym pasem z zatrzymał się i niecierpliwie zachęcał mnie do przejścia:) Ale widząc jadącą z tego samego kierunku prawym pasem ciężarówkę postanowiłem poczekać czy wyhamuje, bo ostatnio omijanie pojazdów, które zatrzymały się przed przejściem to prawdziwa zmora!
Trzynaście kilometrów na liczniku, a endorfin? hm... zapewne pokaźna dawka;) I dobrze, bo jutro gimnastyka, a kolejne 'szybsze przebieranie nogami' dopiero w czwartek:) 

4 komentarze:

  1. nie da się ukryć, zmierza zima! Ale od kiedy zaprzyjaźniłam się z nią biegowo w zeszłym roku, to powiem, że to do biegania jest moja ulubiona roku:) wtedy jednak mam najwięcej czasu jak się okazuje i największy komfort psychiczny:) a bieganie bez wcześniejszego planu na trasę ... czasami uwielbiam, to jak w podróż w nieznane!

    OdpowiedzUsuń
  2. też się zaprzyjaźniłem z zimą poprzez bieganie ;) Wcześniej nie cierpiałem tej pory roku :( i marzyłem, żeby móc jak bocian odlecieć przed jej nadejściem do ciepłych krajów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. osobiście nie lubię biegać w deszczu, no chyba, że jest to mżawka ;)

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13