jestem;( albo brak prawdziwej zimy sprawił, że w ubiegłym tygodniu zostałem "pociągającym" nosem he,he... Z drugiej strony gdyby nie co niedzielne, a czasem i środkowo tygodniowe moczenie chyba na samym katarze by się nie skończyło. Kichanie, smarkanie, drapanie w gardle, ale bez żadnych poważniejszych objawów typu gorączka jak to dawniej bywało. Byle trochę jakieś przeziębienie, zapalenie ucha, czy inne świństwo i zaraz temperatura trzydzieści dziewięć z kreskami. Teraz coś próbuje się do mnie dobierać, lecz widać iż organizm "zwalcza" wroga hi,hi...
Katar to nie choroba, więc w bieganiu trochę przeszkadza, ale bieganie ciut na katar pomaga, bo choć z nosa kapie łatwiej się oddycha niż w pomieszczeniach zwłaszcza z centralnym ogrzewaniem ;(
Biegania nie odpuściłem. Darowałem sobie tylko niedzielne morsowanie, chociaż biłem się z myślami do samego końca pluskać się? czy nie pluskać? Oto jest pytanie;) Pogoda wiosenna, słoneczko... No tak żal zrezygnować, ale jak organizm walczy i jest osłabiony to dodatkowy wydatek energetyczny może go dobić. Może też zabieg krioterapii dla ubogich zarazki zabić i ...być tu człowieku mądry;) Ostatecznie pomyślałem: jeszcze nigdy nie byłem na morsowaniu "po drugiej" stronie. Więc idę! Kapać się nie będę, ale "dla towarzystwa przecież podobno i Cygan dał się powiesić" Darek nawet zaanonsował swoja galerię na forum: "słonecznie z komendantem na brzegu" hi,hi...
Zrobiłem kilka fotek, pogadałem i fajnie było, ale chyba od strony wody!!! Bo na brzegu to żal d... ściska i jest po prostu masakrycznie;( Współczuję naszemu nadwornemu Fotopstrykowi, który co niedziela dokumentuje nasze harce na morsowisku z brzegu! Podziwiam Go i nie wiem jak On tyle niedziel z nami wytrzymał;) Dobra! raz sprawdziłem i więcej nie chcę być po"drugiej stronie! To jest do bani:(
Biegowa 'tygodniówka' z katarem wcale niezła: 63 kilometry na trzy wyjścia, czyli średnio co drugi dzień połówka. To jednak zasługa mojej Podopiecznej Basieńki (fot) która na swój debiut maratoński przygotowuje się z godną podziwu pracowitością. Jak tak dalej pójdzie to w Krakowie zgodnie z porzekadłem "uczeń przerósł nauczyciela" wykręci w debiucie rewelacyjny czas:))
P.S. Do 6 biegu częstochowskiego miesiąc! Do końca limitu zgłoszeń nieco ponad sto pięćdziesiąt miejsc. Dlatego jeśli Ktoś zastanawia się jeszcze czy zaliczyć dwie piątki wokół Jasnogórskiego Klasztoru powinien się szybko decydować. Zapraszamy! W rankingu"obecności" co bardzo cieszy prowadzą miejscowi;)
Biegowa 'tygodniówka' z katarem wcale niezła: 63 kilometry na trzy wyjścia, czyli średnio co drugi dzień połówka. To jednak zasługa mojej Podopiecznej Basieńki (fot) która na swój debiut maratoński przygotowuje się z godną podziwu pracowitością. Jak tak dalej pójdzie to w Krakowie zgodnie z porzekadłem "uczeń przerósł nauczyciela" wykręci w debiucie rewelacyjny czas:))
P.S. Do 6 biegu częstochowskiego miesiąc! Do końca limitu zgłoszeń nieco ponad sto pięćdziesiąt miejsc. Dlatego jeśli Ktoś zastanawia się jeszcze czy zaliczyć dwie piątki wokół Jasnogórskiego Klasztoru powinien się szybko decydować. Zapraszamy! W rankingu"obecności" co bardzo cieszy prowadzą miejscowi;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz