W niedziele przypadał dzień kota, więc nasz Mistrz ceremonii zarządził morsowanie czarownicze. Kota ponoć mamy wszyscy hi,hi... to trzeba było poświętować. Tym razem nasze Foczki zakasowały nas Morsów:( Czarujące Czarownice, a właściwie Czarodziejki były rewelacyjne:) ale to trzeba zobaczyć:) A najlepiej przeżyć samemu cha,cha....
Biegam by żyć, żyję, więc biegam
"NIGDY WIĘCEJ WOJNY! TO POKÓJ, POKÓJ
MUSI KIEROWAĆ LOSAMI NARODÓW I CAŁEJ LUDZKOSCI”
- Św. Jan Paweł II
"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
Aktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"
poniedziałek, 18 lutego 2013
Ale numer
mi się trafił na paliwowy maraton;)... 2728 fajny, łatwy do zapamiętania, więc od razu mi się spodobał. Do startu 61 dni:) a właściwie już sześćdziesiąt, bo jak mówiło się w wojsku obiad zjedzony dzień zaliczony he,he... W minionym tygodniu trochę się biegowo obijałem i nabiegałem tylko pięćdziesiąt pięć kilometrów;( w czterech wyjściach. We wtorek zamieniłem bieganie z czołówkami na bieg solo, bo przecież koniec karnawału i tradycyjny śledzik;) Wyszło trzy czwarte tego co zazwyczaj biegaliśmy po trailowych trasach wlodca;( Ale trudno trzeba tradycje szanować i podtrzymywać;) W czwartek chyba z racji walentynek też jakoś myślami zakochanego Walentego hi,hii... błądziłem poza trasą biegu częstochowskiego i skończyłem po trzech kółkach. Dobrze, że w sobotę na Bialskiej się rozbiegałem i "poniosło" mnie okrężną drogą na morsowisko. Zrobiłem połówkę;) ale nie 0,5 litra ;) tylko nieoficjalny półmaraton he,he... W niedziele jedynie równe pięć kilometrów. Za to jak zwykle morsowanie było fantastyczne:)
W niedziele przypadał dzień kota, więc nasz Mistrz ceremonii zarządził morsowanie czarownicze. Kota ponoć mamy wszyscy hi,hi... to trzeba było poświętować. Tym razem nasze Foczki zakasowały nas Morsów:( Czarujące Czarownice, a właściwie Czarodziejki były rewelacyjne:) ale to trzeba zobaczyć:) A najlepiej przeżyć samemu cha,cha....
W niedziele przypadał dzień kota, więc nasz Mistrz ceremonii zarządził morsowanie czarownicze. Kota ponoć mamy wszyscy hi,hi... to trzeba było poświętować. Tym razem nasze Foczki zakasowały nas Morsów:( Czarujące Czarownice, a właściwie Czarodziejki były rewelacyjne:) ale to trzeba zobaczyć:) A najlepiej przeżyć samemu cha,cha....
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jak zwykle fajna morsowa zabawa :-)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na maratonie, będę trzymac kciuki oczywiście.
wszędzie już coraz więcej blogacze o maratonach... :)
OdpowiedzUsuń