bo przez najbliższe kilka dni wczesnym rankiem będę udeptywał nadbałtycką plażę. Do tej pory grzało niemiłosiernie, aż na treningach marzyły mi się kąpiele w przerebli he,he... Teraz podobno już od "łikendu" ma być październik;) to zamiast wygrzewania kości w gorącym piasku nadmorskiej plaży będzie morsowanie w Bałtyku. Cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma:) Lubię poranne bieganie po plaży zakończone kąpielą w morskiej wodzie, więc pobudka i kierunek Ahlbeck;) Puste plaże, świeże powietrze, czasem bratnie dusze (biegacze;) i masy wody po widnokrąg. Oczyma wyobraźni już to widzę;)
Dziś czwartek i tradycyjnie trening na trasie biegu częstochowskiego. Jak zwykle na forum cisza to pomyślałem trudno będę naśladował Tomada, który zazwyczaj po "zabieganym parku w lasangelas" melduje: "biegałem ja i mój duch manitou"
Po drodze jednak niespodzianka spotkałem Zenka:) Kogo jak kogo, ale Jego najmniej się spodziewałem. W sobotę walczył na trasie transjury dorobił się odparzeń stóp i dzisiaj mówi mi: "już nie mogłem wytrzymać!" hi,hi... kolejny uzależniony;) Potem dobiegły Monika i Karolina, na rowerze dołączył Darekk nasz reprezentant na pudle o czym pisałem poprzednio. Na Rynku Wieluńskim dojechał jeszcze na dwóch kółkach Marcin, a na końcu spotkaliśmy Arpera:) Pokropił nas deszczyk, wiaterek osuszył i dyszkę zaliczyliśmy. Żartownisie na rowerach momentami na podbiegach śmiali się, że przestajemy gadać, a Oni nawet nie mają zadyszki he,he... Jednak to prawda, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia;)
Wczoraj po cotygodniowym wtorkowym marszu z kijkami trochę luźnego biegu na rozgrzewkę i przebieżki stupięćdziesięciometrowe. W jedna stronę szybko, a z powrotem truchcik razy dziesięć. Na koniec znów spokojny bieg i rozciąganie. Dzień wcześniej po kijowaniu Marcin zaproponował by pomoczyć się w naszym częstochowskim "adriatyku" Wieczór, mniej ludzi na kąpielisku, woda ciepła jak herbata, ale mokra;) to wcale nie chciało nam się z niej wyłazić;)
Przeważnie na każdym wakacyjnym wyjeździe udawało mi się "przy okazji" zaliczyć jakiś start. Tym razem nie znalazłem w najbliższej okolicy żadnego biegu:( Chyba, że na miejscu trafi się jakaś lokalna imprezka. Wtedy będzie okazja zaprezentować ją na blogu po powrocie. Cichą nadzieję mam, iż do końca prognoza pogody się nie sprawdzi i nie wrócę "biały jak młynarz" he,he...
Podobno w Ahlbeck jest bardzo ładnie. U nas plażę będzie udeptywał mąż, a ja liczę na spokojne kuśtykanie ;) Miłego urlopu i, wbrew zapowiedziom, dobrej pogody!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę biegania po plaży i miłego wypoczynku życzę.
OdpowiedzUsuńDziewczyny nie dziękuję, żeby nie zapeszyć;) ale wdzięczny jestem bardzo za dobre słowo:)
OdpowiedzUsuń* Haniu będę znów w Świnoujściu:)zawsze jak tam jestem biegam w kierunku Ahlbeck;)Niech Twoja nóżka wraca szybko do formy:)
*Beata zrobię parę kilometrów za Ciebie;)życzę Ci powodzenia i wytrwałości:)
Pozdrowionka:)
Zazdroszczę. Trasa ze Świnoujścia przez plażę w Ahlbecku, Heringsdorf do Bansin to moje ulubione miejsce wakacyjnych treningów
OdpowiedzUsuń