W tym tygodniu bieganie po białym:) Trochę chwilowe roztopy psuły frajdę:( ale i tak było superowo;) A jak coś się lubi to się chce jeszcze i jeszcze;) Dlatego pewnie w minionym tygodniu przebieg wyniósł 74 kilometry w pięciu wyjściach. W tym wczorajsze dłuższe dwudziestopięciokilometrowe wybieganie. Najpierw wspólne bieganko na sobotnim spotkaniu w alei Brzozowej, a potem na okrężne drogi wypad w celu sprawdzenia naszego morsowiska. Czwartek trening po trasie biegu częstochowskiego. Tyle tylko, że trzy, a nie dwie pętle wokół Jasnej Góry. Poniedziałek i środa sam na sam na przydomowej trasie.
Dziś od rana pogoda psia;) deszcz ze śniegiem:( Niby nie ma wielkich mrozów i w poprzednią niedzielę nie było grama lodu, a wodę skrywa centymetrowa pokrywa tylko taka bardzo miękka, biała, kaszowata;) Stanąć się nie da, bo zaraz robi się dziura;( Normalnej przerębli zrobić nie idzie. Pozostaje tylko kuć i wchodzić z brzegu. Myślę: będą Foczki i Morsy? Czy się wystraszą? Nic z tego! Wszyscy spragnieni zimnej wody;) także kolejna Debiutantka:) meldują się na miejscu zbiórki. Zaczynamy od biegu na rozgrzewkę:) Później siekiera w dłoń i "rąbanka";) Mad z braku siekiery przyniósł tasako-tłuczek czym od razu zyskał uznanie płci przeciwnej;) oraz zaciekawienie mediów ;)
Prognozy na zaś są obiecujące:) Podobno zbliża się ochłodzenie i w nocy temperatury mogą spadać nawet do kilkunastu stopni poniżej zera. Jest nadzieja, że kolejne morsowanie będzie już jak poprzedniej zimy w porządnej "wannie" Fajnie wyglądają zmorsowani wśród lodowej kry, ale trzeba uważać, bo można się pokaleczyć.
Ostatnio dokładałem "do pieca" czytaj kilometrów, więc kolejny tydzień będzie regeneracyjny. Wypraktykowałem, że jak co trzy tygodnie trochę luzuję to organizm łatwiej przyjmuje kolejne podnoszenie poprzeczki;) Do maratonu dwanaście tygodni. Dużo to i zarazem mało. Do formy z ubiegłej wiosny daleko... ale damy radę:) Fajnie, że ostatnio poprawiła się frekwencja w czwartki na trasie bc i w soboty na bialskiej:) Te dwa dni w tygodniu biegania w doborowym towarzystwie to naprawdę duża frajda:)
Ten filmik robi wrażenie.Z ciekawości zapytam ile czasu jednorazowo spędzacie w wodzie?
OdpowiedzUsuńUltrasetko jak zawsze ;) zależy od wytrenowania. Pierwszaki od kilkunastu do kilkudziesięciu sekund :) W poprzednim sezonie mój "rekord" 5 min. Nie maco przeginać to ma być schłodzenie, a nie wyziębienie organizmu. Oczywiście każdy reaguje na zimno inaczej:)
OdpowiedzUsuńAle ten lód, po kolana w wodzie, rąbaliście ładne kilka minut. A tłuczek do mięs bezsprzecznie "wymiata"!
OdpowiedzUsuńTe kilkanaście sekund brzmi tak trochę mniej przerażająco, ale nie czuję się jeszcze całkiem przekonana, że to jest możliwe :)
OdpowiedzUsuń