"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


środa, 14 września 2011

[296] Miasto biegaczy...

Tydzień bardzo fajny:) 57 kilometrów w pięciu wyjściach plus sobotni około piętnastogodzinny spacer po... Wiedniu;) Przejazd  Polskim Busem   tam i z powrotem kosztował  mnie mniej niż bilet mpk w moim mieście hi,hi... tak tak, to nie ściema;)                                       
 Normalny bilet kosztuje 2,50zł, a za przejazd  PB dałem ... całe dwa złote:) Jeden  mankament;) Bo był to swoisty "ultramaraton" Wyjazd piątek przed 22, w Wiedniu ok. piątej rano. Całodzienne "buszowanie" po austriackiej stolicy do późnych godzin wieczornych:) i odjazd z Wiednia 23. Powrót do domu na ósmą rano w niedzielę:) Na szczęście komfortowe warunki podróżowania, więc można było pospać w drodze:)

Po przyjeździe pierwsze co pomyślałem to oczywiście: czy spotkam jakichś biegaczy ? Tyle co zdążyłem pomyśleć i zaraz po otwarciu /6:00/ ogrodu przy Belwederze  pojawiła się biegaczka! Później im dłużej chodziłem tym większe ogarniało mnie zdziwienie. U nas przed południem, albo pod wieczór można zauważyć przemykającego joggera;) czasem kilku. Jednak tam gdzie się nie ruszyłem wszędzie, co rusz przez cały dzień  Ktoś, gdzieś biegł!!!! Nie tylko w parku, lecz prawie na każdej ulicy, a nawet... po wesołym miasteczku;) Zaczęliśmy się z synem zastanawiać, czy aby w tym mieście nie obowiązuje poruszanie się wyłącznie truchtem lub biegiem he,he... Bardzo młodzi i dojrzali, truchtacze i ścigacze, pierwsi wolno, drudzy szybko. W profesjonalnych ciuchach i zwykłych shirtach.Większość w pojedynkę, ale w parach również:) Normalnie z każdą godziną coraz bardziej żałowałem, że nie zabrałem butów biegowych he,he... Istne miasto biegaczy:) :)

Fantastyczne miasto ! Bardzo mi się podoba. I to nie tylko ze względu na biegaczy;)
  Zdziwienie nr dwa: chcieliśmy kupić bilet dzienny na komunikację miejską i okazało się, że jest jakaś rocznica wiedeńskich tramwajów i dostaliśmy bezpłatne bilety na przejazd środkami komunikacji w godzinach 9:00 - 20:00 !!! W naszym mieście jak jest nawet dzień bez samochodu to nie ma bezpłatnego przejazdu za okazaniem dowodu rejestracyjnego jak praktykują inne samorządy:(


Zdziwienie nr trzy: w okresie jak to się mówi transformacji pousuwano u nas pomniki żołnierzy armii radzieckiej. A tam okazały monument i wielgachny napis w języku rosyjskim: SŁAWA GIEROJOM KRASNEJ ARMII W BOJACH Z NIEMIECKIMI FASZYSTAMI ZA SWOBODU I NIEZAWISŁOŚĆ NARODÓW EUROPY (pod pomnikiem widoczna biegaczka z biegaczem;)
 Kiedyś w niemieckim Ahlbeck też spotkałem zadbany skwerek z pomnikiem żołnierzy radzieckich. Byłem równie zdziwiony, bo przecież to Niemcy powinni nie chcieć pamiętać kto ich pokonał i zapomnieć o niechlubnej historii.

Zdziwienie nr cztery i pięć;) Bardzo dobra częstotliwość kursowania:) komunikacji miejskiej i w przeciwieństwie do mojego "podwórka" autobusem można dojechać do ścisłego centrum, a prywatnym samochodem nie. 
I proza życia, podczas spaceru zwłaszcza długiego zachodzi potrzeba skorzystania z toalety. No problem. Nawet na starym mieście ogrodzone metalową barierką zejście do "metra" (WC;) W moim grodzie przy okazji tzw. rewitalizacji głównego placu takowy przybytek zasypano! Nawet nie ma śladu!
  
Jestem zauroczony tym Miastem:) Jego klimatem...


Mógłbym pisać o różnicach na plus. Ale wiadomo jak zwykle wszystko w rękach ludzi. Dlatego wydaje mi  się ONI mają inną mentalność, podejście do życia i chyba... drugiego człowieka też. Więc lepiej krótko: inny świat:) Oczywiście w ciągu tak krótkiego pobytu trudno wszystko dokładnie poznać, zwiedzić, ale i tak warto było się hi,hi pomęczyć  dwie noce w autokarze;)

 Przypadkiem trafiłem też na ... tamtejsze dożynki;)
Podobnie jak u nas:) stoiska z kiełbaskami, piwo, występy zespołów ludowych i... tłumy ludzi;) Pogoda dopisała, aż nadto;) Nie spodziewałem się, że o tej porze roku będzie tam taki upał. Słoneczko prażyło niemiłosiernie jakby to był środek wakacji:) 
Oczywiście co rusz słychać było, że są tu Nasi;)

 Wiem, że "Żywiec" biegł kiedyś Vienna City Maraton, bo opowiadał nam jak także trafił na podobną niezbyt maratońska pogodę.  

Fajnie było, lecz się skończyło;) Trzeba wracać do rzeczywistości. W najbliższą sobotę kolejny maraton:) Tym razem spróbujemy swych sił z najmłodszym synem w nordic walking;) Sam jestem ciekaw czasu w jakim uda nam się przemaszerować dystans 42 kilometrów ? Limit dziesięć godzin;) więc można obstawiać hi hi......

7 komentarzy:

  1. Kilka lat temu, gdy odwiedzałam mieszkającą w Wiedniu przyjaciółkę, też trafiłam na te dożynki :) Biegłam również w Vienna City Marathon - bardzo ładna trasa, ale towarzyszyło nam wręcz nietypowe jak na połowę kwietnia ciepło. Wróciłam opalona i, wtedy, z życiówką (4:32). To był mój drugi maraton i bardzo CIEPŁO go wspominam ;-) Fajnie, że tak miło spędziliście z synem weekend. Tylko pozdazdrościć bliskości południowej granicy! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny weekend! Nigdy nie byłam w Wiedniu, a chciałabym bardzo zobaczyć to miasto, już nawet przewodnik na półce czeka :-) I tych wszechobecnych biegaczy chciałabym zobaczyć!

    A tam jednocześnie odbywa się maraton i półmaraton - przynajmniej w tym roku tak było. Fajny pomysł w sumie.

    OdpowiedzUsuń
  3. W Wiedniu jeszcze mnie nie było, choć już ze dwie okazje przeszły mi koło nosa... Kiedyś na pewno - być może na maraton:)
    Tak, germańska mentalność ma w sobie coś - ład, porządek, uprzejmi kierowcy (że o drogach nie wspomnę) i ludzie uśmiechający się do Ciebie na ulicy... Zawsze jestem chory jak stamtąd wracam.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Emilia, chyba zawsze jest maraton z półmaratonem. To demoralizujące dla maratończyków, bo na półmetku widzą metę, na którą wbiegają połówkowicze :)
    @DrP, według mojej przyjaciółki Wiedeńczycy to najbardziej ponurzy ludzie na świecie, ale ona mieszkała kiedyś przez kilka miesięcy w Warszawie i od tamtego czasu uważa Polskę, a szczególnie Warszawę, za cud świata ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem fajnie to opisałeś.Hmmm, może trzeba będzie się wybrać do Wiednia, bo jak tak myślę to do Wiednia mam bliżej niż do rodziców, do rodzinnego domu w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś drugą osobą która chwali Polski Bus i potwierdza ceny, więc już uwierzylam że to faktycznie super opcja podróży. Fajna wycieczka, ja w Wiedniu kiedyś byłam i bardzo mi się podobało a najbardziej śmieszył mnie Franz Joseph wyglądający z każdego zakątka. Niemalże otwierasz lodówkę a tu Kaiser Franz Joseph. Co do dnia bez samaochodu, to wlasnie dzis usłyszałam w radio że w W-wie 22 wrzesnia jest taki dzien i kierowcy za okazaniem dow. rej. mogą jeździć komunikacją miejską za darmo. Czyli.. jednak coś drgnęło :) pozdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  7. @ wow Haniu "zazdroszczę" Ci;)tego maratonu wiedeńskiego ;)
    @ Emilio nie daj przewodnikowi długo czekać ;)
    @ drproctor z przyjemnością spotkałbym się z Tobą na trasie VCM ;)
    @ Tola Luka witam i dziękuję :)życzę powodzenia i pamiętaj bieganie uzależnia ;)
    @ Ava też nie bardzo dowierzałem PB, więc musiałem jak to niewierny Tomasz sam sprawdzić ;) Słyszałem, że w stolicy i niektórych miastach z okazji dnia bez samochodu takie akcje są, ale nie w Cze-wie :(

    OdpowiedzUsuń

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13