"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


niedziela, 26 czerwca 2011

[284] Dwa w jednym i RŻ cha cha...

Po wolnym od biegania czwartku (z wyboru) i piątku (z musu)  w sobotę postanowiłem sobie powetować stratę :) Najpierw z samego rańca wybrałem się na cotygodniowe spotkanie biegowe na Bialskiej. Obudziłem się przed szóstą (przed budzikiem;) Zacząłem się szykować, a tu jak przyleje z nieba ;( Myślę trudno będzie bieganie w deszczu. Bardzo lubię biegać w deszczu, ale jak zaczyna padać kiedy już biegam. Niezbyt przyjemne jest wyjście jak już pada:( Sam nie wiem czemu, ale jakoś trudno "wskoczyć" pod prysznic;) Jednak po oraz kolejny sprawdziło się stare polskie przysłowie:) "Kto rano wstaje temu Pan Bóg daje" i tuż przed wyjściem deszcz ustał. Powietrze pachnące, świeże, chłodne... Wymarzone warunki do biegania:) W zasadzie to mógłbym wstać dopiero po szóstej, ale od jakiegoś czasu nastawiam budzik, a i tak budzę się przed czasem:) Ciągnie wilka do lasu hi hi... 
Dreptając na wspólne sobotnie bieganie zastanawiałem się: skoro padało to kto wie, czy nie będę sam, bo inni wystraszyli się pogody ? Moje obawy na szczęście okazały się niepotrzebne;) widocznie nie tylko ja jestem wodoodporny cha cha.... Razem z Madlen i Edkiem pokonaliśmy stałą trasę co z dobiegiem tam i z powrotem dało piętnaście kilometrów:) Fakt w tempie rekreacyjnym.
Potem przez cały dzień obserwowaliśmy niebo z niepokojem, bo na przemian to słońce to deszcz, a przecież wieczorem start w Rybnickim Półmaratonie Księżycowym. Wyjechaliśmy przed szóstą i Rybnik przywitał nas wieczornym słonkiem:) Dalej stały rytuał:) pobranie pakietów startowych, coś na ząb i przygotowania do startu. Punktualnie o 22:00 start ! Trzy pętle po siedem kilometrów "z hakiem" Po biegu posiadacze Garminów sugerowali, że jak podczas pierwszej edycji do dystansu połówki ciut zabrakło metrów;) tak teraz orgowie postanowili to wyrównać i jakieś trzysta metrów dodali gratis hi hi... Trasa fajna urozmaicona, a w rejonie rynku wręcz urokliwa :) Chłodno lecz nie zimno - warunki do biegania idealne :) Zacząłem spokojnie zastanawiając się, czy aby poranna piętnastka wyjdzie mi "na zdrowie" :) Od samego startu biegło mi się wręcz fantastycznie :) Pierwszą pętlę pokonałem w trzydzieści cztery minuty i ...trochę się wystraszyłem ;) mój dotychczasowy RŻ od 2008 roku to 01:44:19 ! A licząc 34 razy 3 to... Czy wytrzymam :) Cóż "kto nie ryzykuje w kozie nie siedzi" hi hi... Albo się uda, albo w drugiej połowie połówki spuchnę. Od tego czasu już nie spoglądałem na stoper tylko w myślach dyktowałem trasę: zaraz rondo, potem rynek, kontrolna mata, dworzec itd itd. Po drugim kółku trochę się posiliłem i wmawiając sobie: dasz radę ! jasne dam radę ! Jak nie teraz to kiedy ? leciałem do mety. Przed samą "kreską" zobaczyłem przed sobą klubowego kolegę Arpera i że dzieli nas nas tylko dwóch biegaczy! No to szybka decyzja ostatni zryw i wpadam na metę bezpośrednio za Nim ! Zerkam na zegar :) wow! 01: 41: ... jabadabadu !!! jest życiówka ! Dwa biegania w jednym dniu i jeszcze RŻ ! Przybijamy piątkę z Arperem i idziemy do samochodu. Tam czeka Kamil nasz kierowca, który niedawno pierwszy w życiu półmaraton /Dąbrowski/ skończył w godzinę czterdzieści osiem, a dziś.... !!! wywalczył 01:28:40 !!! Na gorąco wymieniamy wrażenia i nagle dostajemy sms_y z wynikami. Sprawdzamy dokładne czasy, miejsca... Po czym  Arper stwierdza: " tete coś się nie zgadza. Miejsca pasują. Pierwszy czas (brutt) też, ale czemu drugi masz niższy?" Wtem olśnienie wyruszyłem za Nim:) i czas netto wyszedł mi o trzy sekundy lepszy hi hi... Ochłonąwszy przebieramy się, lecimy na posiłek i czas wracać, bo już od ponad godziny mamy niedzielę, a do domu kawałek drogi. Ogólnie: ładny medal i koszulka, fajna trasa, szkoda tylko, że nie atestowana :( Obfity punkt żywieniowy i życzliwość wolontariuszy na trasie i w biurze zawodów powinny zadowolić największych malkontentów ;) 
Wpół do czwartej po kąpieli szybko zasypiam, bo świta mi w głowie ... ;) Może by tak w samo południe w podjasnogórskich parkach wziąć udział w pierwszym Biegu po serce! Piąteczka to przecież w sam raz na po startowe rozbieganie :) W typowo rekreacyjnym biegu udział wzięło niewiele osób:( 
 Lecz wiadomo początki są zawsze trudne. Jeśli organizator dotrzyma słowa i impreza odbywać się będzie cyklicznie jest szansa na fajne niedzielne bieganie. Na chwilę obecną trzeba poprawić zabezpieczenie trasy ! Biegliśmy na luzie, ale i tak musowo było bardzo uważać na maluchy tuptające po parkowych alejkach. Myślę też czy nie powinna nastąpić zmiana i zamiast nagradzania raz w miesiącu najlepszego zawodnika nie winno być losowania wśród wszystkich startujących w danym miesiącu. Zachęciłoby to startu może nie ścigantów - łowców nagród tylko amatorów, w tym początkujących. Tego typu bieg powinien promować uczestnictwo, bardziej zabiegać o frekwencję niż poziom sportowy. Nazwa zobowiązuje :) "bieg po serce" jak twierdzi organizator - zdrowe powinien być skierowany zwłaszcza do Tych, którzy jeszcze nie wiedzą jak bardzo chcą biegać:)
Podsumowując tydzień bardzo udany:) sześćdziesiąt dwa kilometry w pięciu wyjściach plus dyszka na rowerze;) i gimnastyka. Następny post będzie o odżywkach milkoshake;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13