kliknij w fotkę, aby zobaczyć więcej zdjęć
Był taki film "Nie lubię poniedziałku"... ;) a ja chyba polubię czwartki :) Bo znów w ten dobry dzień tygodnia dostałem za pośrednictwem portalu http://www.etrampki.pl/ takie bostonki jak na zdjęciu. Akurat tego dnia planowałem wieczorny trening na trasie 2 biegu częstochowskiego, więc postanowiłem je od razu "rozdziewiczyć" ;) Wcześniej rzecz jasna pochodziłem w nich po domu :) Pierwsze wrażenia: * kolor daje nieźle po oczach ;) * niezwykła lekkość, * wąska cholewka ? porównując z innymi butami to jak pantofle :) Po próbie "drogowej" 15 km -dobrze trzymają się stopy, wyborna przewiewność:) przy kilku kreskach poniżej zera czułem chłód na stopach. Czyli latem powinny faktycznie mieć bardzo dobrą wentylację. Że lekkie poczułem jak tylko założyłem na stopy. Ale że "szybkie" dzięki lekkości to wyszło dopiero na trasie ;) Zwłaszcza na podbiegach w alei Sienkiewicza i ulicy Klasztornej. W sobotę wahałem się, czy ubrać je na Bialską ? W końcu założyłem ! Dobra wentylacja sprawiła, że szybko poczułem wodę między palcami stóp ;) Lecz to nie "wina" butów, a raczej aury :) Na ciepłe dni myślę będą super. Tyle na 'zapoznanie' a tutaj szczegóły ze strony adidasa; "Te naprawdę lekkie buty Neutral Trainer stworzono dla szybkości. Zbudowane,aby były elastyczne i szybkie od początku do końca treningu, na każdym dystansie. Cechy: waga 274 gramy; FORMOTION™ dopasowuje się do podłoża, umożliwia niezwykle płynny i wygodny bieg. Wierzch z przewiewnej siatki zapewnia optymalną wentylację. Antypoślizgowa podszewka zapewnia komfort i wygodę. System adiPRENE+ w przedniej części stopy wspomaga wybicie i wydajność. TORSIONSYSTEM zapewnia stabilizację śródstopia. Zastosowany pod piętą adiPRENE gwarantuje amortyzację podczas kontaktu pięty z podłożem. Podeszwa zewnętrzna adiWEAR gwarantuje wytrzymałość obuwia w miejscach najbardziej narażonych na wytarcie; podeszwa zewnętrzna z dmuchanej gumy zapewnia lekkość, przyczepność i amortyzację" CDN. za 150-200 km. W niedzielę po powrocie z Bochni nie było jak zwykle po starcie 'roztruchtanka' tylko urodzinowo-imieninowe świętowanie ;) Dlatego w poniedziałek zrobiłem sobie wolne. A co "nafedrowałem" się :) to odpoczynek się należy jak psu buda hi hi...;) We wtorek ruszyłem na swoją stałą trasę i ... od razu bliskie spotkanie; na szczęście nie trzeciego stopnia ze szczeniakiem owczarka górskiego, któremu bardzo spodobały się moje leginsy :( Później z forum dowiedziałem się od jaro, że to dzień psa !!! he he ... /Ciekawe jest dzień biegacza ??? / Latało to wokół mnie kręcąc się pod nogami, więc nie tyle bałem się ugryzienia.. Tylko, że może mnie przewrócić, albo pazurem rozerwać spodnie ! A "pani" sobie stała.... i patrzyła... W środę dopadła mnie *klątwa* św. Kingi czyli mega katar po tych kopalnianych przeciągach. :) W czwartek nawet wieczorny trening na trasie 2BCz nie pomógł... to postanowiłem go wykurzyć w sobotę na Bialskiej. Niestety skuteczne do tej pory środki zawiodły :( Nie pozostało nic innego jak drania utopić w przerębli ;) W sobotę Wlodec pojawił się w naszej polowej "łazience" i wspólnymi siłami jak to mówi: "drzwi do podwodnego świata" otwarliśmy ;) Nawet nie spodziewałem się jeszcze takiego grubego lodu... wokół śniegu mało co a lodu z 20 cm :) W niedzielę odwrót zimy i chlapa ciapa :) Najpierw sms od Teresy: "u mnie pada deszcz ze śniegiem, kapiemy się ?" Potem Wlodec: "Jestem w połowie drogi cały przemoczony, odpuszczam, wracam" Myślę co robić ?? Ale skoro debiutanci nic nie mówią to nie rezygnujemy !!! Najpierw razem z Teresą biegniemy po Michała, po drodze dosłownie po kilkunastu metrach w butach jedno wielkie bagno ! :)Dobiega do nas Marcin i w czwórkę biegniemy do wanny" Na miejscu jest już Labi i labi /Tadeusz i Jego czworonożny przyjaciel/ Robimy kilkukilometrowy bieg na rozgrzewkę i w trakcie zastanawiamy się z Teresą; kiedy zagrzeje nam się woda w butach hi hi hi ... Bieganie po takiej zimnej brei powoduje że szybko marzną stopy :( W dodatku z nosa mi kapie jak z kranu ;) Ostatecznie skracamy rozgrzewkę, bo i tak nóżki zimne :) Nad przeręblą szybko zdejmujemy ciuchy i plumm do wody ! Z Teresą dajemy przykład *morsikom*, a Ci zaraz za nami ! Bez respektu ;) Jestem pełen podziwu i szczerze Im gratuluję !! Bo w takich warunkach wejście do wody jest o wiele trudniejsze niż przy minusowej temperaturze powietrza :) Taplamy się, 'serwisanci' robią fotki na pamiątkę i zapominamy... o zimnych stopach. Do czasu jak po wytarciu się i założeniu czystych skarpet wkładamy nogi do mokrych butów brr brr... Nie marudzimy, zbieramy się szybko; chociaż po wyjściu zimna nie odczuwamy :) No jeszcze toast gorącą herbatką za nowych Morsów; (do której MajkelK *podłączył prąd*) i biegiem do domu :) Po południu mój organizm "szaleje" katar gdzieś się zablokował w zatokach, czy co ? Raz mi gorąco, to znowu zimno... Tak sobie myślę; albo mi przejdzie, albo rozłoży mnie całkiem :) Niektórzy mówią "co nas nie zabije to nas wzmocni" ;) Inni, "czym się strułeś tym się lecz" Więc kalkuluję: "ryzyk fizyk - wóz albo przewóz".. Wieczorem MajkelK i Kossak dają znak życia na forum i piszą, że było super ! Mam nadzieje że tak też będzie na drugi dzień :) Trzymam za Nich kciuki :) Dziś (poniedziałek) budzę się... katar mniejszy :) nie mówię przez nos :) i ogólnie samopoczucie lepsze :) Tylko co pomogło: morsowanie? bieganie w mokrych butach? a może herbatka czy ten *prąd* he he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz