"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

piątek, 12 listopada 2010

[246] Od świtu do zmierzchu...

11 listopada Święto Odzyskania Niepodległości. Przedstawiciele Zabieganych: Boru, Damian, Labi i Tomek111 udali się na obchody centralne w stolicy, czyli XXII Warszawski Bieg Niepodległości. Inna grupa świętowała i reprezentowała nas w Dobrodzieniu na IV Biegu Niepodległości o Srebrny Sygnet z Orłem w Koronie. A "lokalne" obchody podobnie jak w roku ubiegłym Zabiegani zaplanowali na Promenadzie im. Czesława Niemena. Jak przed rokiem ustalono, że  Zabiegani, Sympatycy, oraz wszyscy chętni miłośnicy aktywnego wypoczynku na sportowo uczczą 92 Rocznicę Odzyskania Niepodległości.
Świąteczny oficjalny trening Zabieganych to nie zawody, ale spotkanie biegaczy, miłośników nordic walking, rolkarzy... W zasadzie wszystkich dla których święto to nie tylko okazja do wylegiwania się z pilotem przed TV, lecz możliwość zmęczenia  ;) się w miłym towarzystwie hi, hi ... Dlatego też, by Każdy mógł znaleźć najdogodniejszą porę na świąteczny ruch zaproponowano formułę "od świtu do zmierzchu"  Zaapelowano także, aby w tym dniu zamanifestować przywiązanie do narodowych tradycji i biegowe ciuchy ozdobić elementami w barwach biało czerwonych.
O 6:52, kiedy większość częstochowian śpi, a miasto podobnie jak w weekendy, albo inne dni świąteczne sprawia wrażenie wymarłego wystartowaliśmy ;)
    
Na początku w pięcioosobowym składzie, ale później przyłączali się kolejni entuzjaści :) Oczywiście w zależności od pory dnia i aktualnie panującej aury ilość ludzi na promenadzie ulegała zmianie, Jedynie Zabiegani zgodnie z przyjętą zasadą o pełnej godzinie i połowie każdej meldowali się przy C.H. Promenada, żeby wszyscy chętni mogli do nich dołączyć. System sztafetowy pozwalał członkom klubu na sporządzenie "grafiku" Kto i w jakich godzinach  będzie na trasie. Ogólnie pogoda była łaskawsza niż w roku 2009, ale nie obyło się bez lekkiego deszczu oraz zmiennego zachmurzenia. I chociaż momentami wychodziło słoneczko to wiatr wiejący ("pod górkę" ;) tj. od lasku aniołowskiego trochę niektórym przeszkadzał ;) W najbardziej "popularnych" godzinach, a więc przed obiadem i po obiedzie  wśród spacerowiczów widoczne były osoby z kijkami, grupki biegaczy, a nawet jedna odważna dziewczyna na rolkach :) i...
 
Ponieważ w tym roku z mojego kalendarza startów wypadła "Kaliska Setka" pomyślałem, że biegając od świtu (6:52 do zmierzchu (16:03) zrobię sobie taką namiastkę ultra :) Wiadomo zawody to inna bajka ;) adrenalinka startowa, atmosfera, kibice i cała ta otoczka "święta biegowego" Ale na bezrybiu i rak ryba ;) Jak bieganie uzależni hi hi... to samo w sobie jest przyjemnością :) Tak więc pierwsza pętlę inauguracyjną przebiegliśmy na trasie 5km, a już kolejne dziewiętnaście kręciłem na pętelce trzykilometrowej :)
 
Świąteczne lajtowe bieganie to nie tylko przebieranie nogami. Często ludzie pytali: "przepraszam co tu się dzieje?" "Nie boicie się, że zmokniecie ?" odpowiadałem biegamy sobie :) zmoknąć nie zmokniemy, bo biegamy między kroplami deszczu ;) Kilku "smakoszy" siedzących na ławce spoglądało na mnie z zaciekawieniem kiedy Ich mijałem i po jakimś czasie: "panie szybciej, bo tamci pana wyprzedzili !" to ja: Oni biegają po godzinie; a ja do czwartej ! "do jakiej czwartej ?" No, do szesnastej ! Popatrzyli na zegarki (była ok. jedenastej) "A tak, tak do czwartej ! Ale chyba i tak nie zajarzyli o co biega :) hi, hi... Bardzo fajnie, że widać było ludzi bardzo wcześniej urodzonych; którzy może bez techniki NW; jak to mówią podobno Kijarze "na pajaka" /z kijkami wysuniętymi do przodu/ maszerowali promenadą. Podziękowania należą się wszystkim Zabieganym i Tym którzy odpowiedzieli na na nasz apel oraz firmie Olimpius.pl która postawiła nam namiot na czas treningu. Osobiście bardzo wdzięczny jestem Mojej Lepszej Połowie, która w połowie mojego dziewięciogodzinnego tuptania wsparła mnie ciepłym posiłkiem :) i Oli za transport :) Fajnie było :) pobiegałem sobie, poznałem nowych ciekawych ludzi, pogadałem ze starymi znajomymi i przyznaję trochę się obijałem, ale jak święto to święto i  62 kilometry wystarczą :) Na zakończenie wspólna pamiątkowa fota i pogaduchy.... i nie tylko ;)
 
więcej...


To się nazywa świętowanie!



~hankaskakanka 2010-11-15 10:14
62 km jako NAMIASTKA ultra to bardzo ciekawy pogląd ;) ...

... bardzo mi się podoba taki sposób świętowania, ciężko o lepszy

~zinow 2010-11-17 19:30
Nieźle, nieźle. Taki sposób obchodów święta niepodległości ...

... to ja rozumiem :)

~run 2010-11-18 20:37
Fajnie byłoby pobiec w Warszawie :) super impreza ! No cóż ...

... może za rok :) Więc jak nie można świętować tak jak się by chciało to trzeba tak jak można :)

~tete 2010-11-18 20:51
62 km... gratulacje!



~Ironwoman 2010-11-18 21:37


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13