W dzisiejszym maratonie krakowskim wystartowała spora ekipa Zabieganych oraz znajomi biegacze z poza naszego klubu. Jedni debiutowali; Inni poprawiali rż... a ja się próżniaczyłem :) Na usprawiedliwienie ... to przyplątał mi się półpasiec :( Kto przechodził ? to zna to draństwo. Poza Krakowem Zabiegani w ten weekend uczestniczyli w połówce ostrzeszowskiej i dyszce w Cieszynie. Wszystkim bez wyjątku GRATULUJĘ ! Brawa za rekordy życiowe, debiuty oraz udział i walkę z własnymi słabościami. Osobiście Kraków wspominam z wewnętrznym rozdarciem ;) Padający deszcz, przenikliwe zimno oraz te dwie pętle wokół błoń na sam koniec brrr... Z drugiej strony zrobiłem tam jak na razie najlepszy czas na maratońskim dystansie :) Więc, może trzeba będzie tam kiedyś wrócić hi hi hi ... po poprawkę :) Na razie zrobiło mi się na plecach na wysokości wątroby takie świństwo i "rżnie" jakby mnie przebijano stalową brechą w dodatku rozgrzaną w ogniu do czerwoności ;) Ale jak to mówią "trza być twardym a nie mientkim" :) Ogólnie miniony tydzień bardzo udany :) Trzy treningi biegowe; 64 kilometry, w tym jedna 'trzydziestka' Trochę podbiegów, przebieżek, oraz tradycyjnie gimnastyka. Teraz czas na relacje *postartowe* zwłaszcza debiutantów :) co prawda jedną jeszcze "gorącą" : z zapartym tchem... Szukam następnych....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz