Wiosna nadeszła co prawda na razie kalendarzowa... W piątek ostatni trening w sezonie zimowym 2008/2009. Jak na zimową porę przystało prószył śnieżek i było dość chłodno. Za to pierwszego dnia wiosny słoneczko i chociaż wiaterek zimny to w miejscach osłonietych ciepełko. Znowu nie mogłem być na Bialskiej. Ostatni raz wspólnie tuptaliśmy trzy tygodnie temu, więc już brakuje mi tych dreptanych pogaduch. Poczta pantoflowa donosi, że w sobotę zameldowało się trzynastu miłośników szybszego przebierania nogami ! A zaczynało kiedyś... dwóch! Bardzo dobrze, że coraz więcej biegaczy chce się integrować. Obserwując środowiska biegaczy w innych miejscowościach widać, że w jedności siła. Tam gdzie biegacze są stowarzyszeni, sa poprostu dostrzegani. Łatwiej zachęcają innych i sami szybciej się rozwijają. Ponadto często podejmyją wyzwanie organizacji imprez biegowych. Zaś tam gdzie "każdy sobie rzepkę skrobie" przeważnie traktuje się biegających jako nieszkodliwych dziwaków. Za dwa tygodnie będziemy obchodzić pierwszą rocznicę Zabieganych!. Jesteśmy rozpoznawalni na biegach w całej Polsce. Często spotykamy się z wyrazami sympatii. I widać, ile udało się wspólnymu siłami zrobić! Pamiętam, jak wcześniej chcieliśmy coś załatwić to traktowano nas tak... z przymrużeniem oka ;) Wiosenne porządki to czas na nowe bambosze biegowe... W nowych NB 786 zrobiłem ponad trzydzieści kilometrów, ale jeszcze się nie "zrosły" ze stopami. Muszą się stopy dopasować do butów, albo buty do stóp ;) Dlatego 'Przełajowa Ósemka' u Jacka Chudy w Blachowni w dotartych, żeby niepowiedzieć przetartych NB 847. Przed startem zakładałem przebiec ósemkę poniżej 40 minut i udało się w 38:08. W klasyfikacji open 182 miejsce na 403 uczestników, a w grupie wiekowej 31 wśród 66 pięćdziesięciolatków. Pewnie u niektórych taki czas i miejsce wywołują uśmiech na twarzy, ale na dziś to i tak musiałem się pomęczyć na taki rezultat. Sama impreza jak zwykle u Jacka Chudy bez zarzutu, jak to się mówi na medal i to ten z najdroższego kruszcu. Ciekawa trasa; jak na przełaj przystało z błotkiem, wilczymi dołami, oznakowana na piatkę z plusem. Organizacja tradycyjnie już w Blachowni pod hasłem: "biegacze są najważniejsi" Naprawdę jakby trafił się jaki malkontent to by zgrzeszył. Fajnie było; wystąpiło, aż dziesięciu Zabieganych !! Na fotce brak Arpera i Boru
Udało mi się spotkać kapitalną biegającą parę z Sopotu Grażynkę i Henryka; których jeśli czytają te słowa serdecznie pozdrawiam ;) Uświadomiłem sobie dzisiaj jak bardzo szybko powiększa się grono znajomych, kiedy uczestniczy się w zawodach!! Dlatego nic dziwnego, że prowadzący spikerkę Zenek Nowakowski zawsze mówi o wielkiej rodzinie biegaczy!!Nie ma jeszcze oficjalnych wyników, więc szczegółów nie podaję. Dodam tylko, że znowu świetnie spisała się Mariola Konowalska! Śledząc wpisy na Jej stronie, widać, że przesympatyczna dziewczyna "dzieli i rządzi" niczym Justyna Kowalczyk! Ta ostatnia w niesamowitym stylu wywalczyła dziś kryształowa kulę!! Teraz dwa tygodnie treningów i połówka w Dąbrowie Górniczej. Znowu szykuje się rewelacyjna imprezka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz