Jestem załamany ;) Biegnę sobie, biegnę... nagle widzę z przeciwka biegaczka. Ucieszyłem się na widok bratniej duszy, wiec kiedy znaleźliśmy się w "zasięgu słuchu" pozdrowiłem Ją radosnym: dzień dobry! I tu załamka; to mi się jeszcze nie zdarzyło. Co prawda czasem moje cześć czy dzień dobry było ignorowane czyli puszczane koło uszu. Dziś jednak "dziewczyna" /dojrzała kobitka/na moje pozdrowienie walnęła: "co ty stary grzdylu podrywasz mnie na dzień dobry"! Zaskoczony jak to się mówi "zapomniałem normalnie języka w gębie" i nawet Jej nie "odparowałem". Żebym to jeszcze rzucił jakieś 'cześć'; no to mogłaby pomyśleć, że się spoufalam... Piszę to i jeszcze mi się chce śmiać ;) Nie żywię do Niej urazy, bo wyglądąła mi na początkującą joggerkę. Może nawet nie wie o tym zwyczaju panującym wśród biegaczy. Jeśli tak chciałbym widzieć Jej minę kiedy się dowie. Z drugiej strony może wcześniej przydarzyły się Jej jakieś niewybredne zaczepki. Bo po prawdzie to całkiem niezła babka. Biegowy tydzień zamknięty z 35 kilometrami na liczniku w trzech jednostkach. Do tego dwa razy gimnastyka rozciągająca /bo znowu coś odezwała się paskudna rwa/ Trzeba by stopniowo zwiększać liczbę treningów i kilometrów, a tu deficyt czasu. Tym bardziej, że święta za pasem...
Nieźle;) Dobrze, że Ciebie nie goniła ;)
OdpowiedzUsuńNo i podryw się nie udał :-) Kiedy wychodzę pobiegać do parku kilka minut po 5 rano (minimum raz w tygodniu) zawsze spotykałam tego samego biegacza, na oko dużo ode mnie starszy. Zawsze mówimy sobie dzień dobry (często to ja pierwsza się witam, więc to ja mogłabym być posądzona o podryw na "dzień dobry" :-) i jakoś mi miło, jak go spotykam. Czy tak nie jest prościej?
OdpowiedzUsuńNastolatki wychodzą z psem niby na spacer więc ta Pani myślała, że biegacz biegnie na podryw, następnym razem będzie lepiej ..... ps. spotkałeś ją kiedyś potem ?
OdpowiedzUsuńnie, chyba zmieniła dyscyplinę;)
OdpowiedzUsuń