"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

niedziela, 3 lutego 2008

[115] Przebieżki, podbiegi i bajan...

Tydzień obfitował w niespodzianki; Treningi - cztery biegowe i gimnastyka. Przebieg 60 kilometrów; We wtorek przebieżki, środa podbiegi, piątek WB2 i sobota wspólne bieganie na Bialskiej. W sobotę jak zwykle po spotkaniu zmierzałem do domu, ale czułem się jakiś niedobiegany. Pomyślałem więc trochę jeszcze polatam. Co prawda lekko rosił deszczyk, ale jak na tę porę roku było wyjątkowo ciepło +5. Zboczyłem w swoje tereny i tak mnie poniosło, że wyszła stupiędziesięciominutowa wycieczka biegowa. Oczywiście jak wróciłem w domowe pielesze MLP przywitała mnie żartując; "już mieliśmy Cię szukać"... Nie wiem od czego to zależy, lecz są takie dni kiedy spokojny równy bieg sprawia mi mega przyjemność. Wydaje mi wtedy, że mógłbym biec, biec....bez końca. Tak było i tym razem, biegłem deszczyk mżył i zupełnie straciłem kontrolę czasu. Kiedy zerknąłem na zegarek, pomyślałem to.... niemożliwe!? No cóż wszystko co dobre się kończy i czas wracać co rzeczywistości. Jednak to chyba prawda, że podczas biegania wydzielają się hormony szczęścia, bo przez cały dzień miałem świetny nastrój ("...od rana mam dobry humor do przechodniów na ulicy śmieję się i choćby deszcz z nieba lunął"...) Mówi się jaki poniedziałek, taki cały tydzień; tym razem się nie sprawdziło!!!;) Poniedziałek był stracony /bo bez biegania/ Za to we wtorek zaskoczenie... bo na trening zabrał się kolega moich synów. Trochę się bałem, żeby się nie przegiął. Dawniej  był bardzo aktywny; dużo grał w kosza, nogę, ale teraz pochłania Go praca; w dodatku na zmiany. Potruchtaliśmy, potem zrobiłem swoje przebieżki /On też kilka/ i pomimo, że twierdził "jest Ok, dobrze się czuję.." na koniec sprawiał wrażenie lekko zsapanego. A wieczorem napisał  smska: "nie jest źle, trochę bolą mnie łydki z przodu"... Pamiętam też miałem na początku takie problemy, ale to było dawno... W tym tygodniu ruszyły zapisy sztafet do 12 godzinnego podziemnego biegu w kopalni soli w Bochni. Bardzo się cieszę, bo udało się nam (verdi, bem, boru, manitou7)  zorganizować i ..... już jesteśmy zarejestrowani !!!! Teraz z niecierpliwością trzymamy kciuki czekamy na losowanie ( 13.02), bo ilość zespołów jest ograniczona. Kiedyś pisałem, że MLP rozumie moją pasję, wspiera mnie, towarzyszy mi na zawodach. Więc staram się też rewanżować i choć niespecjalnie rozumie muzykę symfoniczną bywać wspólnie na różnych koncertach. MLP śmieje się, że tylko biegam i biegam, to trzeba mnie co jakiś czas ukulturalnić. W piątek Częstochowska Orkiestra Symfoniczna pod wodzą Wojtka Mrozka zaprezentowała koncert: "Tańce świata" Nie powiem nie które utwory /Grek Zorba, ale i inne/ naprawdę nawet dla takiego laika jak ja super. Szczególnie podobało mi się solo Victora Yanchaka na bajanie. Instrument ten podobny jest do akordeonu ale zamiast klawiszy ma całe mnóstwo maleńkich przycisków. Świetny był też Ihor Lomacha który jak to powiedział prowadzący mógłby być  poważną konkurencją dla Jankiela /grał na cymbałach mołdawskich/ Obaj muzycy bardzo mi zaimponowali, ileż muszą ćwiczyć (trenować), żeby tak grać.!!! Nie jestem znawcą, ale solo Wojtka na klarnecie było niesamowite; jaką ten facet musi mieć pojemność płuc?!! tak 'ciągnął na jednym wydechu', że przez chwilę myślałem tylko patrzeć jak z wysiłku zaczną Mu wyskakiwać z głowy cebulki włosowe!!! To potwierdza mój wcześniejszy pogląd, że muzycy i sportowcy mają wiele wspólnego; muszą dużo ćwiczyć i mieć dobrą kondycję...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13