Czas leci jak szalony. Dopiero witaliśmy nowy rok, a jutro już mijają równo dwa tygodnie 2008 roku. Do Cracovia Maraton 111 dni, czyli szesnaście tygodni. Niestety nadmiar obowiązków związanych z remontem nie sprzyja przygotowaniom. W tym tygodniu "przytrafiła" się już pierwsza dziura w planie treningowym. Tydzień zakończył się pięcioma treningami, w tym czterema biegowymi, ale tylko z 37 kilometrami na liczniku. Przed 8MP "o tej porze" tygodniowy przebieg to blisko 60km. Fakt był to inny czas, dłuższy dzień, dobre warunki drogowe itd. Teraz zdarzało się, że kiedy wychodziłem późnym wieczorem na trening to koncentrowałem się głównie aby nie zaliczyć 'gleby', bo ślizgawica była nie miłosierna. Cieszę się jednak, że mogłem pobiegać z verdim, boru i manitou jak zwykle w sobotę, oraz że zaliczyłem zaplanowane przebieżki i podbiegi. Mam nadzieje, że jeszcze dwa tygodnie i będę mógł więcej czasu poświęcić bieganiu. Przez cały ten rozgardiasz już dawno nie miałem czasu na moją drugą pasję, czyli pieczenie chleba. Marzy mi świeżutki, chrupiący, pachnący chlebek razowy własnej roboty. Niestety zapomniałem dokarmiać zakwas i trzeba będzie wyhodować nowy. Na początku piekłem tylko na drożdżach, ale od kiedy przeszedłem na naturalny zakwas dostrzegłem dopiero zalety tego drugiego. Jutro nowy tydzień, nowe wyzwania. Nie ma co się cackać tylko trzeba wszystko w miarę poukładać. Mam też spore zaległości w przeglądaniu informacji biegowych na necie, ale cóż z czegoś trzeba zrezygnować. Tu wybór jest oczywisty najpierw bieganie potem klikanie. !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz