W ubiegłą niedzielę byłem na biegu "Pięciu stawów" w Myszkowie. Nie pisałem od razu cotygodniowego raportu, bo czekałem, aż organizatorzy "opublikują" wyniki. Niestety przeliczyłem się, minął tydzień, a tu "ani widu, ani słychu" W ubiegłym roku zaraz w poniedziałek były wyniki na maratonachpolskich.pl...... Trochę szkoda, bo wg moich prywatnych nieoficjalnych pomiarów udało mi się poprawić życiówkę na 10km. Nie jest to czas "powalający na kolana" ale dla takiego amatora jak ja to zawsze jakiś sukces. No i dowód, że regularny trening daje efekty. Co do imprezy to; całkiem fajna trasa i chociaż duchota po porannym deszczu była straszna biegło mi się bardzo dobrze. Ostatnie dwa tygodnie obfitowały w starty. Co tydzień bieg - (3-go Olsztyn, 10-go Myszków), więc ten tydzień był regenerująco - relaksujący. Tym bardziej, że już w najbliższą niedzielę kolejna edycja Grand Prix Blachowni. Ktoś kiedyś powiedział, że dla weteranów tak samo ważny jest trening jak i odpoczynek. Racja, zgadzam się /przetestowałem na sobie/ nie ma to jak słuchać własnego organizmu. Żałuję, że nie mogę zobaczyć oficjalnego czasu, zajętego miejsca, lokaty w kategorii wiekowej.... bo to jakby kolejny trening na "dychę", a nie zawody. Kiedyś też zdarzyło mi się, że na mecie nie zostałem "zauważony" przez organizatorów i w ogóle nie zostałem ujęty w wynikach, to dopiero KAC! biegowy!!! Sorry, grają już hymny państwowe i za chwilę Polska gra w "siatę" z Argentyną więc spadam przed telewizor !!!
Mam nadzieję, że humor poprawię w Blachowni, tam organizatorzy starają się jak mogą /dali przykład na pierwszym biegu z cyklu GP Blachowni/ i NIE BIORĄ KASY ZA START co jest obecnie naprawdę rzadkością. No lecę kibicować siatkarzom!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz