Święta i po świętach... od jutra na całe szczęście znowu na trening. Ostatnio błoga laba, nic nie robienie, podjadanie, goszczenie się, czyli świętowanie bardziej mnie męczy niż trening w drugim zakresie. Tydzień poprzedzający święta to kulminacja przygotowań świątecznych, ale jakoś udało mi się wykonać większą część planu. Poniedziałek godzinka owb1+10 przebieżek, wtorek podobnie, tylko zamiast przyśpieszeń 10 podbiegów, środa gimnastyka siłowa, a w czwartek sześćdziesiąt minut krosu. W piątek planowałem BNP, ale niestety "dziura", za to w sobotę po święconce 100 minutowa wycieczka biegowa. Wczoraj w gościach na wyjeździe, a dziś podejmowanie gości sprawiło dwudniową przerwę w bieganiu. Zaczynają mnie, więc z lekka pięty swędzieć i już myślę o jutrzejszym treningu, czy to faktycznie jest uzależnienie?.... Co prawda Jaq proponował wspólne świąteczne bieganie dziś o poranku, ale obowiązki gospodarza domu były priorytetowe. mbank Łódź Maraton już za 33 dni !!!! tj. cztery tygodnie z hakiem. Przyznaję, że jak pomyślę to odczuwam lekki dreszczyk emocji. Czuję się naprawdę w formie, ale zawsze jak to przed egzaminem pozostaje cień niepewności, tym bardziej, że dochodzi do głosu debiutancka trema. Przygotowuję się także mentalnie do tego ważnego sprawdzianu i kiedy pojawiają się wątpliwości; powtarzam sobie: DAMY RADĘ!!!!!! Piszę damy, bo przecież po cichu liczę na duchowe wsparcie najbliższych i przyjaciół. No więc musimy dać rade!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz