Ostatni tydzień, końcówka marca, a więc do zasadniczego celu moich przygotowań zostało półtora miesiąca. Od dzisiaj czterdzieści jeden dni....
Wczoraj podczas ponad dwugodzinnej wycieczki spotkałem nad "Bałtykiem" morsa. Przez całą zimę biegając między Bałtykiem, Adriatykiem i Pacyfikiem miałem nadzieję, że kiedyś spotkam kapiącego się w przerębli amatora "krioterapii" Spotkany mors widocznie był chyba z tych bardziej ciepłolubnych. Chociaż, słonko operowało wczoraj intensywnie to jednak woda zimnnnnaa. Ale to chyba już ostatni mors tej wiosny, bo prognozy powrotu zimy raczej nie przewidują. Minione dni to w dalszym ciągu trening wg planu. Poniedziałek wolne po starcie. Wtorek godzinka łagodnego biegu plus 10 przebieżek, środa podobne bieganko i 10 podbiegów, czwartek godzinka z hakiem gimnastyki siłowej, a piątek BNP czyli bieg z narastającą prędkością i w sobotę wspomniana wyżej WB /wycieczka biegowa/. Ciekawą przygodę miałem we wtorek. Kiedy biegam przebieżki, patykiem na ziemi robię sobie kreski, bo jak liczę w myślach to ciągle się mylę. Machnąłem pięć przebieżek kiedy pojawił się znajomy pan z pieskiem. Przywitaliśmy się, wymienili kilka zdań i gość pyta: ile pan tak biega 200 metrów ? ja na to ok 150. Na odchodne gość rzucił: jeszcze pięć razy i koniec !!! Myślę skąd wie, że jeszcze pięć ? Potem skojarzyłem, że już wcześniej musiał zauważyć poprzednie krechy. No proszę nawet nie myślałem, że jestem tak wnikliwie obserwowany !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz