Ostatnie cztery tygodnie to stopniowy wzrost obciążeń treningowych. Dodatkowo od dwóch tygodni w moim planie pojawiły się przebieżki i podbiegi. Ktoś kiedyś na forum biegajznami.pl napisał, że odpoczynek i regeneracja jest tak samo ważna jak trening, więc miniony tydzień wg planu był regeneracyjny. Nie oznacza to leżenia bykiem i całkowitego rozbratu z bieganiem. Pierwszy mój plan w zeszłym roku też stale stopniowo z tygodnia na tydzień zwiększał czas treningu i kilometraż. Niestety po iluś tam tygodniach zauważyłem znużenie, zniechęcenie i bieganie nie sprawiało mi w zasadzie żadnej radochy. Od tamtego czasu co cztery tygodnie mam więc tydzień regeneracyjny, a po nim czuję przypływ świeżości i zapał do dalszych treningów. Dlatego w ostatnich siedmiu dniach biegałem; wtorek, czwartek, piątek, średnio 45-50 minut. Zaś w poniedziałek, środę i sobotę przez godzinkę ćwiczyłem gimnastykę. Od jutra już normalny trening / pięć dni biegania, ( ma sie rozumieć nie dzień po dniu) jeden dzień gimnastyki i jeden dzień zupełnie wolny od treningów/; Chociaż synoptycy straszą dużymi spadkami temperatury. Na razie wieje, że łeb chce urwać. Podobno zbliżający się atak zimy ma być ostatnim w tym sezonie, ale nie chce mi się wierzyć, zbyt to byłoby piękne, żeby było prawdziwe. Marzy mi się już wiosenna aura, boję się jednak czy, aby po takiej nie zimowej zimie, będzie prawdziwa wiosna. No ale: "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz