Dwa tygodnie nie pisałem, ale biegać biegałem. Przyczyna prozaiczna brak czasu. Treningi stają się coraz dłuższe, więc aby pogodzić wszystkie obowiązki z czegoś trzeba zrezygnować. Kiedy zaczynałem biegać półgodzinki na truchtanie ustalone było niczym poranna zaprawa fizyczna w wojsku. 5:30 pobudka i do szóstej jogging. Teraz kiedy trenuję intensywniej i wg planu potrzeba tego czasu więcej. Nie mówię nawet o długich sobotnich wybieganiach. Ale przykładowo w taki poniedziałek; rozgrzewka, pięćdziesiąt minut biegu plus 10 przebieżek, trochę rozciągania, kąpiel i wychodzi, że jeden trening zajmuje ok. dwóch godzin. Od 22 stycznia w moim planie pojawiły się przebieżki i podbiegi. Mniej więcej wygląda to tak; poniedziałek 50'owb1+ 10 przebieżek, wtorek 45' owb1+10 podbiegów, środa godzinka owb1, czwartek wolne od biegania - gimnastyka, piątek 50' owb1 i 10 przebieżek, a w sobotę wycieczka biegowa. Czasami jakieś niespodziewane wydarzenia sprawiają, ze muszę mój plan korygować, ale staram się to robić tylko w wyjątkowych sytuacjach. Do niedawna aura nas rozpieszczała, więc ostatni atak zimy przykro przypomniał nam jaką mamy porę roku. W jeden dzień głęboki śnieg, więc bieganie jak po plaży. Potem odwilż /w butach mokro/ to znowu mrozik i pod nogami "szklanka", a na dokładkę padający śnieg z deszczem. Trudno trenować w takich warunkach, ale to za mało, żeby mnie to załamało. Więc się nie poddaję i biegać nie przestaję.!!!!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz