"Zdrowie tak jak pieniądze zdobywa się w pocie czoła.
A
ktywność fizyczna i przemyślany sposób odżywiania mogą być przyczyną dobrego stanu zdrowia
Nie dlatego przestajesz się bawić, bo się starzejesz. Starzejesz się, bo przestajesz się bawić"


Bardzo proszę dla Kuby mojego kumpla i z góry dziękuje:)

środa, 27 grudnia 2006

[61] Święta, święta po.....

Nie ma to jak od rana zacząć dobrze dzień...bieganiem. Jeszcze przed świętami umówiliśmy się z Cewunetą i Jaqiem na świąteczne bieganie w sokolich górach.Więc dziś zgodnie z umowa 7:15 wyjazd. Jak przedstawiłem rodzince zamiary to popatrzyli na mnie jakbym zamierzał przenieść  święta wielkanocne na grudzień. Co prawda jak po przebudzeniu spojrzałem na termometr (-5) to trochę ciarki mi po krzyżu przeszły. Do tej pory aura nas rozpieszczała i najniższe temperatury oscylowały w okolicy zera. Na miejscu szybka rozgrzewka i w .....las. Świeże pachnące powietrze to jest to!. Nie to samo co bieganie w mieście, nawet jeżeli wybiera się parki, czy miejsca oddalone od ruchu ulicznego. Prawie godzinkę truchtaliśmy leśnymi ścieżkami, a pod nogami szeleściły liście sztywne od mrozu. Pogadaliśmy, połamaliśmy się opłatkiem / Jaq pomyślał nawet o tym/. Zjedliśmy przygotowane przez Kasię  w ramach eksperymentu słodkie, pyszne kulki (palce lizać) i trzeba było wracać do "świątecznych obowiązków" Przed dziesiątą zameldowałem się w domu i jak obiecałem mojej lepszej połowie na jedenastą zdążyliśmy na Msze Świętą. Poranne bieganie nastroiło mnie tak pozytywnie, że cały dzień podśpiewuję sobie; " od rana mam dobry humor......" Ostatnie dwa dni to post od biegania. Uroczysta wieczerza wigilijna jak zwykle u nas i w pierwszy dzień świat rodzinny obiad też, więc przy większej liczbie ludzi roboty co niemiara. Dlatego nie miałem sumienia i zostawić MLP /mojej lepszej połowy/ z tym wszystkim na głowie i nawet buty biegowe schowałem głęboko do szafy, aby się nie drażnić. W tygodniu poprzedzającym święta biegałem w sumie 260 minut, jeżeli podzielić to na pięć treningów to wychodzi po około pięćdziesiąt minut. Niby nieźle, ale w praktyce nie wyglądało to tak wesoło. Ponieważ przygotowania leciały pełną parą; czasami wyskakiwałem choćby na godzinkę lekcyjną miedzy np. myciem okien, a szorowaniem podłóg. MLP kwitowała to słowami: jak Ci się chce jeszcze latać ? Ale takie oderwanie się od monotonii pucowania wszystkiego na błysk jest po prostu niezbędne żeby..... nie zwariować. Dzisiaj pełen luzik odpoczynek i zasłużony relaks. Aha, zapomniał bym o mojej ostatniej przygodzie; wracam z treningu lekko zdyszany, przed klatką spotykam sąsiadkę z córką. Dziewczyna "zerówkowicz" zmierzyła mnie w stroju biegowy od stóp do głów. Idziemy na drugie piętro rozmawiamy żartujemy, a mała w pewnym momencie z pełną powagą do mnie:- " a gdzie pan tak się spieszy!!!!!!!!!!!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu:

Translator

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13

...łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną, a ziemią..." Rdz.9,13