Obudziłem się w majowy poranek, a tu leje jak z cebra. Pomyślałem jak święto to święto, i przewróciłem sie na drugi bok. Po śniadanku, po dziewiątej leje nadal chociaż na horyzoncie jakby się przejaśniało. Nareszcie jedenasta i
przestało padać, + 10, więc zaczynam myśleć o bieganiu. Żeby jednak śniadanie nie podskakiwało w żołądku, prasówka, trochę w TV i zeszło do południa. Po dwunastej; rozgrzewka i na trasę, fajnie mówię sobie, nie pada, nie za ciepło, prawie bezwietrznie.... Lecz nie minęło piętnaście minut, a tu zaczyna kropić, za chwilę pada coraz lepiej, wreszcie jak przyleje....No to kombinuję; zmykać do domu? dziś w planie przebieżki ! Kiedy jednak dotarłem w pobliże miejsca zamieszkania byłem już dokładnie mokry. Wtedy przyszło mi na myśl, że przecież maratony i inne zawody odbywają się bez względu na pogodę, więc dzisiejszy trening może być ciekawym doświadczeniem. Tym bardziej, że nie odczuwam chłodu, a i nastrój zachęca do odrobiny szaleństwa. Zakończyłem planowe 50 minut biegu i 10 przebieżek mokry jak nurek, ale o dziwo dawno już nie miałem takiej frajdy.Przypomniały mi się szczenięce lata kiedy specjalnie wchodziło się w kałuże, a nawet podskakiwało żeby pochlapać; na przekór zakazom rodziców. Zaskoczyła mnie też reakcja kilku napotkanych osób, skulone pod parasolkami uśmiechały się do mnie!!! I nie były to pobłażliwe uśmiechy typu *co za wariat lata po deszczu* ale raczej podziwu i uznania. Najlepiej bo pod maleńką parasolką szła para, każde miało jedno ramię mokre. Kiedy mnie zobaczyli dziewczyna powiedziała coś do chłopaka; ten wręczył Jej parasolkę i zaczął iść obok !?... Pod koniec treningu jak to zwykle w takich sytuacjach bywa zaczęło się przejaśniać i deszczyk tylko kropił... Co prawda zmokłem solidnie, ale bieganie w deszczu wprawiło mnie w tak świetny humor jak nigdy. Żartowałem później, że to przecież pierwszy majowy deszczyk, a skoro tak zbawienny dla zieleni to może i moje cebulki włosowe na głowie zyskają?... Najbliżsi straszą mnie katarem, ale ja sie nie dam i już! A nie mówiłem ostatnio, że trzynasty tydzień /na przekór przesądom/ musi być wyśmienity skoro dwunasty był taki sobie?!......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz