We wtorek stały punkt planu kross, czterdzieści minut takiego biegu, niby na niewielkiej prędkości, ale czuje się w mięśniach. Dlatego pewnie w środę gimnastyka z początku szła mi opornie. Lecz po ćwiczeniach chociaż czułem zmęczenie, mięśnie jakby się rozluźniły. W czwartek bieganko i podbiegi ( z początku 10 podbiegów mnie męczyło, teraz jednak jest coraz lżej !!!) Systematyczny trening to jest to !! Wirtualna akademiamaratonupl. przygotowuje chętnych do startu w maratonie warszawskim... i tak mi przemknęło przez głowę; jeżeli wszystko pójdzie ok to może i mnie udało by się zadebiutować ? Oczywiście nic na siłę, najpierw pełna realizacja mojego planu potem kolejny etap już pod maraton i ....... czas zejść na ziemię. Dzisiaj świetnie mi się biegało, chociaż gdzie nie gdzie jeszcze błotko. W sumie zauważyłem, że dopiero gdzieś tak po 40 minutach zaczyna mi się lekko biec, oddech "zgrywa się" z nogami i wtedy mam wrażenie że mógłbym biec, biec i biec... Inna ciekawa sprawa dotyczy przebytego dystansu. Po bieganiu kiedy patrzę na mapkę dopiero widzę jaki szmat drogi pokonałem. kiedyś to było nie do pomyślenia żebym mógł na własnych nogach dotrzeć do tylu miejsc. Niektóre miejsca dzięki bieganiu poznałem, a inne odkryłem na nowo. Dziś kiedy wróciłem z treningu trochę przybłocony, trochę zmęczony ale.... jakie określenie byłoby tu najtrafniejsze? zadowolony? może; tak tak chyba szczęśliwy!Przyznaję !! Rację mają ci którzy twierdzą, że podczas biegania wydzielają się hormony szczęścia! /endofriny chyba się nazywają/ Do dobrego samopoczucia przyczynił się pewnie fakt że dziś nie spotkałem na swojej drodze żadnego zmierzłego czworonoga. Jutro zasłużony odpoczynek, a od poniedziałku na tapecie 8 tydzień planu; Już ósmy, to zaraz będzie półmetek, ale ten czas leci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz