Musiałem dziś przebiec odcinek 200 metrów ulicą, miejską, ale taką bez chodników. Wszyscy mieszkańcy tej okolicy zmuszeni są chodzić jezdnią, ponieważ pobocza zalegają zwały śniegu. Kiedy byłem w połowie drogi pojawił się ciężarowy "Star" \biegłem prawidłowo lewą stroną\ Jezdnia była jak to przy odwilży mokra, więc z pod pojazdu leciały drobne kamyki błoto pomieszane z wodą. Pomimo, że gruchot ledwo trzymał się kupy szofer gnał jak wariat. Tak szofer i to przez małe s, bo na miano kierowcy to taki d..ek nie zasługuje. Zastanawiam się czy uważa on, że po takim "prysznicu" ochlapana osoba życzy mu szerokiej drogi? Aha nic nie jechało, pusta droga, czy tak trudno było mu zdjąć nogę z "gazu"? Nie mówię żeby hamował, jeden mały ruch stopy i taki zdezelowany "Star" zwalnia! Nie można tu mówić że się zagapił, bo tu nawet nie było kałuży, po prostu ciężarówa ma wysokie koła i pryska wokół. Nie życzę mu źle, sam jestem kierowcą, tylko myślę co on czuje? cieszy się jak dziecko z psikusa? a może ma satysfakcję; co tu będzie mi jakiś wariat latał ! Z innej beczki, ostatnio obserwuję dziwny zwyczaj. Ulica w mieście, nie centrum, zabudowa domków jednorodzinnych, chodnik poprzecinany wjazdami do posesji. Nawet kiedy nie biegnę ale idę sobie chodnikiem...i na wjeździe stoi samochód. Żeby przejść dalej muszę ominąć go schodząc na jezdnię! Mnie na kursie uczyli, że na wjazdach do bram nie wolno parkować! No cóż życzliwość ludzka?....
Jeszcze stały psi temat.
Biegnę sobie zadowolony, świeci słonko, zdążyłem puścić "prysznic" w niepamięć. Ponieważ mniej więcej wiem w którym miejscu na mojej trasie mogę spotkać nieprzyjazne kundelki staram się ich nie prowokować. Na jednej z posesji zawsze jest otwarta brama,a przed budynkiem oddalonym od drogi wyleguję się jakiś nawet ładny lessy. Zwalniam przechodzę w marsz i kątem oka widzę, że psisko już gna w moją stronę. Widzę też w oknie kobietę więc myślę pewnie krzyknie "lessy wróć" Nic z tego baba się tylko przygląda i nie wiem czy sprawdza moją zimną krew? czy może też myśli sobie co mi tu będzie jakiś wariat latał po mojej ulicy? Zakręciło się psisko wokół moich nóg no to ja bez gwałtownych ruchów w swoją stronę. Czy babsko zdaję sobie sprawę z konsekwencji gdyby zwierzakowi coś odbiło i rzucił się na mnie???! Ktoś mądry powiedział kiedyś; że tak jak broń raz na jakiś czas sama strzela tak nawet najłagodniejszy psiak czasem może być nie obliczalny. Nie rozumię tych ludzi, naprawdę nie rozumiem co takimi ludźmi jak ten szofer czy ta baba kieruję. Chyba, że miłość.... do bliźniego!?
No dobra, czwarty tydzień planu przeszedł do historii. W czwartek po środowej gimnastyce cosik ciężko mi się biegało ale za to dzisiaj było super. Nie mogę się doczekać kiedy zniknie ten śnieg, miejscami robi się breja, chlapa ciapa i bagno w butach brr.
O zapomniałem!! miałem w czwartek wesołe zdarzenie. Biegnę stałą trasą w pewnej chwili widzę \czuję raczej\, że idący z przeciwka faceci coś o mnie rozprawiają Kiedy się do nich zbliżyłem starszy Gościu się pyta: panie uciekł kto i pan go gonisz? W ogóle to bardzo często słyszę różne zaczepki np. "panie olimpiada już się skończyła" albo "chce się panu tak ganiać?" "Panie w tym wieku biegać to chyba nienormalne"? Przyjmuję je z humorem i traktuję jako żart, czy przejaw podziwu, zazdrości gdy tekst puszcza jakiś facet z wydatnym "mięśniem piwnym" Wow ale się rozpisałem, koniec jutro dzień laby i impreza rodzinna / domowe wypieki itp/ ciekawe jak się będzie w poniedziałek...biegać ? Piąty tydzień na start.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz