Rozpocząłem realizację trzeciego tygodnia mojego planu.Dziś trochę mniejsza chlapa niż w sobotę, ale ślisko!
A moja nowa przygoda ? Biegnę sobie chodniczkiem po obu stronach jeszcze zwały topniejącego śniegu jedyne przerwy to wjazdy do bram. Nagle tuż przede mną z za takiej pryzmy /z wjazdu do bramu/ wyskakuje duże psisko marki bokser.Oczywiście bez kagańca ale z obrożą, dałem po "hamplach", a on do mnie. Zszedłem na jezdnię ,a on za mną zdziwiłem się, bo brama zamknięta. Idę wolno, a on cały czas kręci mi się wokół nóg. Dopiero po chwili zauważyłem, że jakieś 200 metrów przede mną idzie sobie dziewczę i chyba trzyma w ręce smycz. Kiedy zrównaliśmy się pytam grzecznie: to pani piesek? nie mogła go pani przywołać, a w ogóle czemu nie na smyczy? Spojrzała panienka na mnie zdziwiona i z wyrzutem w głosie mówi: no przecież pies musi się WYBIEGAĆ !
A ja to widocznie nie muszę!, a też chciałbym się wybiegać bez takich przygód!...
Znowu się fajnie zaczyna tydzień.....psy to mają klawe życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz