Po środowej gimnastyce w czwartek sobie po podbiegałem, wg planu. Piątek znowu brzuszki, kolanka, grzbiecik itd. itd. czyli mocowanie się z własnym ciałem. Za to dzisiaj 70 minut ciągłego biegu. Byłoby fajnie gdyby nie ta chlapa ciapa, wróciłem z treningu ubłocony po pachy, ale to jeszcze nic najgorsze to bagno w butach. Mimo to było fajnie; cieplutko, słoneczko i zapach...wiosny naprawdę już się czuje - nadchodzi. Jeszcze jeden plus, bo pochwały się gdzieś te wszystkie wredne kundle. Jutro zasłużony odpoczynek, a od poniedziałku trzeci tydzień mojego planu.Trzeba obejrzeć prognozę pogody bo coś mówili znowu o śniegu brrrr. Wiosna cieplejszy wieje wiatr, wiosna...ale mi się marzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz