he,he... Dziś ostatni dzień biegowy piątego miesiąca roku.
Najpierw dwie rundy wokół częstochowskich glinianek na popularnie zwanym "Bałtyku".
Później dziesięć podbiegów pod Krzyżem Pielgrzyma na jasnogórskim polu namiotowym:) W sumie prawie lub niecała dyszka;)
Fajnie było chociaż od rana bardzo ciepło:( Narzekali wszyscy, że maj zimny, więc na koniec pokazał, iż potrafi być lipcem hi,hi...
Fajnie mi się biegało! Choć zbyt szybki ten wysoki wzrost temperatury jak dla mnie dla Morsa śródlądowego he,he...
Zapowiadają cały przyszły tydzień upalny, więc chyba trzeba będzie zacząć biegać wczesnym rankiem. Zgodnie z powiedzeniem: *najpierw bieganie potem śniadanie"
Jutro pierwszy dzień czerwca, czyli wszyscy świętujemy Dzień Dziecka hi,hi... Dziś koniec miesiąca, zatem garść statystyki:
158 kilometrów wybiegane w szesnastu wyjściach. Osiemdziesiąt sześć wychodzonych. Cztery cotygodniowe gimnastyki i osiem czterdziestopięciominutowych sesji na rowerku stacjonarnym:) Nie jest źle, lecz zawsze mogłoby być lepiej he,he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz