"łikend" he,he... i znów tydzień startowy:) W niedziele połówka w Jaworze. Nawet apka corosa się "kapnęła" hi,hi... Rano pojawiła się informacja: "ograniczyłeś intensywność treningu. Krótkie ograniczenie pozwala na regeneracje. Jesteś gotowy na start. Jeśli jeszcze nie zapisałeś się na zawody sprawdź kalendarz biegów" czy coś w tym rodzaju;)
Kilka dni do startu, więc jak powiada stare biegowe porzekadła: *czego się nie wytrenowało to już się nie wytrenuje*, *lepiej być niedotrenowanym niż przetrenowanym*
Dlatego z rana "Bałtyk". Trzy kilometry dobiegu świńskim truchtem he,he...
Potem trochę *wygibasów* i dziesięć krótkich przebieżek. Później znów *wygibasy* i powrót przez jasnogórskie pole namiotowe i jak zawsze slalomem między drzewami;) Spokojnie co by nie podrażnić czasem poślada albo "krzyża" w lędźwiach. W sumie na początek tygodnia fajna siódemka:) Na razie dzięki Bogu nie ma dyskomfortu i cieszę się jak nie wiem co:)) Jutro w planie cotygodniowa gimnastyka. W środę "szybsze" przebieranie nogami;) Czwartek Boże Ciało Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Piątek ostatnie bieganko w maju i podsumowanie miesiąca. Trochę niepokoi mnie ta upalna, letnia aura:( Cóż taki mamy klimat hi,hi...
„Jedynym sposobem na dokonanie niemożliwego jest uwierzyć, że jest to możliwe.” - Lewis Carroll
Przysłowia:
- „Kiedy maj zimny, a w czerwcu deszcz pada, gospodarz pełne stodoły posiada”
- „W maju zbiera pszczółka, zbierajże tez i ty ziółka”
- „Jeśli deszcze w maju, wszystko rośnie jak w gaju”
- „Póki w maju wiatr z północy, ma się u nas zimno w nocy”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz