wolna od biegania, bo na *pokładzie* dwie cudowne wnusie Wiktorynka i Martynka:))
Dzisiaj od rana *pięty palą*, więc po śniadaniu myk na stałą przydomowa trasę;) Najpierw siódemka, a potem dziesięć przebieżek na mojej *łączce*. Scena w trakcie demontażu, trawa udeptana po dwudniowej imprezie he,he... Zatem szybko wolno, szybko wolno śmigało mi się kapitalnie.
Musiałem podejrzanie wyglądać, bo młoda biegaczka z towarzyszem przyglądała mi się uważnie hi,hi...
Przyszło mi na myśl jeszcze pływanie, ale głos rozsądku szeptał: nie zdążysz:( Nie cierpię jak mnie goni czas!
Grunt to dobry początek nowego tygodnia (11km), chociaż w tym z czasem może być średnio;)
Gdy wracałem ostatnie metry tyłem;) Sąsiadka *pochwaliła* mnie: "podobne takie bieganie tyłem na prozdrowotne działanie"
Odpowiedziałem, że też o tym słyszałem, lecz ja nie dla tego. Po prostu bawię się bieganiem he,he...
„Dzieci są żywymi wiadomościami jakie wysyłamy w przyszłość,
której nie zobaczymy.” - Neil Postman
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz