do południa obowiązki. Potem obiad. Dzisiaj pasta party he,he... Makaron z białym serem i cynamonem;)
Wczoraj było krótko z morsowaniem, więc dzisiaj dłużej. Dawno nie byłem na Bialskiej:( Zatem Aleja Brzozowa, Lasek Wilka i bialskie pola w ostatnim dniu biegowym tego tygodnia.
Spokojne szybsze przebieranie nogami z prędkością *ekonomiczną* to to co najbardziej lubię:) Bez pospiechu, pomalutku, bo skoro fajnie to po co się śpieszyć;) Aura iście biegowa! Temperatura +3 stopnie powyżej zera, chociaż w pola odczuwalna na pewno niższa. Podkoszulek i koszulka z długim rękawem wystarczyła. Na nogi cienkie getry i czapeczka z daszkiem na głowę. Tym sposobem udało mi się trafić z ciuchami idealnie;) Choć po drodze spotkałem ciepłolubnego biegacza w kurtce i czapce narciarce. Nawet nie wyglądał na zagotowanego hi,hi... Zazdraszczam;)
W minionym pierwszym tygodniu po roztrenowaniu 37 kilometrów w czterech wyjściach. Do tego prawie tyle samo wymaszerowanych;)
Cytat dnia z dedykacją dla Adama;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz