to był czas kiedy w listopadzie odwieszałem buty biegowe na kołki. Od kilku lat w tym miesiącu, lub na przełomie z grudniem jedynie ograniczam bieganie. I to też stopniowo. Po czym na normalne obroty też "wchodzę" bez pośpiechu. Całkowita abstynencja mi nie służy:( Po trzydziestu dniach bez szybszego przebierania nogami czułem się jak kaleka. Pojawiały się różnego rodzaju bóle i dolegliwości. A przede wszystkim mentalnie byłem nie do życia. Dlatego teraz powoli ograniczam ilość treningów oraz kilometraż, by potem krok po kroku wrócić do normalności.
W minionym tygodniu trzydzieści sześć kilometrów w trzech wyjściach. W tym będzie pewnie poniżej dwudziestu. Za to jak się uda będę chciał częściej popływać w "Pacyfiku" lub "Adriatyku"
Dzisiaj spokojna dwunastka:) Chociaż planowałem dyszkę;)
Najpierw Aleja Brzozowa. Później Lasek Wilka i bialskie pola. Dokładnie, pomalutku he,he...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz