w piątek po "dyżurze" u wnusi;) Kawa, ciacho i hajda na "Bałtyk" bo przecież biegam, żeby móc żreć ciostka he,he...
Trochę zmodyfikowany dobieg;) i dwie pętle ścieżką rekreacyjną.
Na koniec przebieżki, bo ostatnio fajnie mi wychodzą hi,hi...
Na koniec przebieżki, bo ostatnio fajnie mi wychodzą hi,hi...
Po wczorajszym ochłodzeniu dzisiaj ciepło +10, więc na krótko.
W tym tygodniu robię same dziesiątki biegiem, lecz to nie wszystko "z buta". Codziennie dochodzi jeszcze spacer do Wiktorki plus powrót, czyli sześć kilometrów marszu, a czasem nawet więcej... Jeśli "wyprowadzam" MLP hi,hi...
„Poddający się - nigdy nie wygrywa, a wygrywający - nigdy się nie poddaje.” - Napoleon Hill
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz